11 listopada 1918 i odzyskanie niepodległości przez Polskę

Odzyskanie niepodległości przez Polskę nastąpiło po 123 latach niewoli.

Czemu świętujemy 11 listopada 1918? Jak do tego doszło? Dlaczego kluczową rolę odegrał Józef Piłsudski? 
Co działo się z 2. Pułkiem Szwoleżerów w 1918 roku?

11 listopada 1918?

Narodziny Drugiej Rzeczypospolitej
Kiedy powinniśmy obchodzić Narodowe Święto Niepodległości?

Rok 1918 przyniósł, po 123 latach niewoli, narodziny niepodległego państwa polskiego – Drugiej Rzeczypospolitej. Dokonała się rzecz, do której dążyło i na którą czekało wiele pokoleń Polaków. Przez te wszystkie lata najbardziej aktywne grupy polskiego społeczeństwa w różny sposób kształtowały i realizowały swą wizję odzyskania przez Polskę niepodległości. W polskim społeczeństwie nie były to jednak grupy przeważające. Albowiem w ludzkiej mentalności – jak pisał Tadeusz Jędruszczak – większa jest zgoda na myślenie, które sankcjonuje istniejący stan rzeczy, aniżeli na myślenie historyczne, dostrzegające zmienność otaczającego nas świata, przewidujące przyszłe wypadki i decydujące przez ich pryzmat o swym dalszym działaniu. Nic więc dziwnego, że gros polskiego społeczeństwa poddawało się myśleniu petryfikującemu stan zaborów. Niezależnie jednak od tego, jaki zamysł niepodległościowy uważano za najskuteczniejszy, musiał wystąpić kluczowy czynnik zewnętrzny, aby Polska mogła się odrodzić – załamanie się dotychczasowej solidarności zaborców, która wyrażała się poprzez niepodejmowanie tematu dotyczącego możliwości powstania choćby namiastki polskiej państwowości. Taki stan rzeczy przyniosła dopiero I wojna światowa, szczególnie mocno zaś uwidocznił się on w akcie 5 listopada Mało kto spodziewał się jednak, że wielka wojna przyniesie klęskę wszystkich trzech zaborców – rewolucję i upadek caratu w Rosji, rozpad Austro-Węgier oraz porażkę i kres cesarskich Niemiec. Droga do niepodległości stanęła otworem, przez który zresztą rychło wkroczyła odradzająca się polska państwowość, czyn niepodległościowy zaś widać było na wielu płaszczyznach oraz w działalności wielu osób, grup i stronnictw.


Mapa II Rzeczpospolitej (autor: Halibutt, opublikowano na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0).

U progu wielkiej wojny wszyscy oni mieli sprecyzowane już swe programowe koncepcje i plany. Ich finalnym celem, z wyjątkiem środowiska SDKPiL i PPS „Lewicy”, był powrót Polski na mapę świata. Różnili się jednak w obiorze drogi, która miała prowadzić do tego celu. Podział przebiegał ze względu na tzw. orientacje – antyrosyjską, (proaustriacką) oraz antyniemiecką (prorosyjską). Nie były one jednak dogmatyczne – poglądy obu orientacji podczas wojny ewoluowały, a ich przywódcy potrafili trafnie odczytywać zmieniającą się koniunkturę i podporządkowywać jej swe bieżące działania. Nie jest to jednak temat naszych rozważań, koniecznym było jedynie jego zaakcentowanie.

Geneza sporu
Już wkrótce bowiem po narodzinach Drugiej Rzeczypospolitej zaczęła się swoista licytacja zasług w kontekście odzyskania niepodległości. Rozpoczynała się walka o władzę w młodym państwie; każde środowisko pragnęło więc związać ze sobą, jeszcze świeżą przecież, pamięć i tradycję niepodległościową, dziś byśmy powiedzieli – „mit założycielski” odbudowanego państwa. Siłowano się na argumentację historyczną – nie od dziś przecież wiadomo, że historia często jest wykorzystywana do doraźnych celów politycznych. W sukurs walczącym stronnictwom przychodzili sami historycy związani ideowo ze skonfliktowanymi grupami Główną areną walk stała się jednak publicystyka prasowa.

Prym w toczącym się sporze wiedli piłsudczycy i endecy. Dołączali do nich również socjaliści, konserwatyści oraz komuniści – głos tych ostatnich nie był jednak tak rozpowszechniony jak pozostałych stronnictw. Mimo tego nie bez echa przeszły teksty działacza KPP Juliana Bruna publikowane na łamach „Skamandra”. Polemizował on z „Przedwiośniem” Stefana Żeromskiego. Podsumowując „niepodległościowy spór” pomiędzy dwoma największymi antagonistami, pisał: "Więc jedni głosili hasło niepodległości, lecz orężnie popierali tę stronę wojującą, której klęska okazała się tej niepodległości przesłanką najpierwszą. Drudzy – trzymali ze stroną wojującą, która później miała Polskę do życia powołać, lecz wyrzekali się niepodległości, gotowi poprzestać na ochłapach. Nadzieje swe przy tym wiązali: ze zwycięstwem tego właśnie mocarstwa koalicji, którego klęska okazała się drugą przesłanką niepodległości; z łaską dynastii i sfer w tym mocarstwie rządzących, których upadek stał się trzecią i ostateczną przesłanką niepodległości. I do dziś dnia dwa te obozy toczą zaciekłą dyskusję: któremu z nich Polska zawdzięcza niepodległość!"

Z fragmentu przenika mocno oskarżycielski ton, mający jednocześnie demaskować i wyszydzić obłudę stron prowadzących spór. Nie sposób jednakże się zgodzić z jego merytoryczną treścią. Brun nie wziął poprawki na sytuację geopolityczną, jaka panowała u progu wielkiej wojny, przechodząc bez żadnej refleksji nad ewolucją myśli Dmowskiego oraz Piłsudskiego, wprost proporcjonalną do zmian zachodzących na wojennych frontach oraz w stosunku państw zaborczych do kwestii polskiej. Niemniej jednak wskazał na problem współpracy obu środowisk z zaborcami, który bez wątpienia w pewien sposób przebijał się do świadomości społecznej. Tym bardziej zarówno endekom jak i piłsudczykom zależało, aby dowieść, że to dzięki ich działalności Polska odzyskała niepodległość i to oni mieli słuszność w wyborze drogi do niej prowadzącej.

Dmowski i Piłsudski – nadzieja na współpracę
Cykl artykułów Bruna ukazał się w 1925 roku, w momencie, kiedy polaryzacja społeczeństwa przybrała już znaczne rozmiary. Co ciekawe, wkrótce po odzyskaniu niepodległości przez Polskę Piłsudskiemu zależało na wyciszeniu rodzących się sporów. Liczył, często wbrew swemu środowisku, na współpracę z Dmowskim wykonując wobec endecji szereg gestów i decyzji po objęciu przez siebie funkcji Naczelnika Państwa. Piłsudski sądził, że podziały orientacyjne straciły rację bytu w chwili narodzin niepodległej Polski. Od teraz – uważał – czynnikiem łączącym rozbieżne dotychczas środowiska powinien być interes narodowy, nadrzędnym zaś celem, do którego należało dążyć w duchu narodowego solidaryzmu, jest budowa silnej, apolitycznej armii. Stąd też obóz belwederski unikał silnego epatowania rozbudowywaną legendą legionową oraz zrezygnował z budowania sił zbrojnych w oparciu o osoby związane z Piłsudskim i jego ruchem irredentystycznym czasu wojny.

Niemniej jednak, posiadając władzę w kraju, to Piłsudski był panem sytuacji. Dało się to wyczuć w, mających uchodzić za przyjazne, gestach wobec Dmowskiego i jego KNP. Zresztą temu ostatniemu również zależało na współpracy. Uważał on za rzecz pomyślną objęcie władzy w kraju przez Piłsudskiego, szczególnie po otrzymaniu listu od Komendanta w grudniu 1918 r., w którym to Marszałek stwierdzał: na podstawie dawnej znajomości tuszę, że w tym wypadku i w tej ważnej chwili przynajmniej niektórzy ludzie (…) wznieść się muszą ponad interesa stronnictw, klik i grup, do takich zaś ludzi chciałbym zaliczyć i Pana. Jednakże po powołaniu rządu Ignacego Paderewskiego Piłsudski, zdobywając akceptację dla swej władzy ze strony KNP oraz m.in. Ententy, mógł odrzucić kurtuazję w kontaktach z Dmowskim i uważać się za gracza, który rozdaje karty. Nadal zależało mu na znalezieniu konsensusu, tyle, że na własnych warunkach. Świadczy o tym kolejny list do Dmowskiego, w którym padają ze strony Piłsudskiego dość ostre sformułowania na temat sytuacji panującej w kraju. Dmowski świetnie zdawał sobie z tego sprawę, a wspomniany drugi list tylko go w tej opinii utwierdził. Jakiś czas później pisał: od dłuższego już czasu doszedłem do przekonania, że Piłsudski śni o dyktaturze wojskowej, o roli Napoleona wypływającego na falach rewolucji.

Porozumienie pomiędzy obozem belwederskim a obozem narodowym okazało się niemożliwe. Już w kampanii do Sejmu Ustawodawczego pojawiły się ataki ze strony endecji na osobę Piłsudskiego. Oskarżano go w tym czasie nawet o dyktaturę, której miał się dopuścić po objęciu władzy w listopadzie 1918 r. Piłsudski mocno nad tym ubolewał, w późniejszym czasie często wracając do tych chwil w różnych rozmowach czy przemówieniach. Z drugiej strony, dawni żołnierze Legionów i POW nie mogli się pogodzić ze stratą przywódczej roli w polskiej armii. Do tego już wkrótce doszedł konflikt między oboma stronnictwami o politykę, jaką ma Polska realizować w kwestii swych wschodnich granic (słynny spór o koncepcję inkorporacyjną i federalistyczną). Rok 1920 przyniósł zaś dla jednych wspaniałe zwycięstwo pod Warszawą oraz kolejną cegiełkę do rozbudowy legendy Józefa Piłsudskiego, dla drugich zaś „Cud nad Wisłą” i dowód na braki dowódcze Marszałka.
Rozbrajanie żołnierzy niemieckich 10 listopada 1918 r.

W takiej sytuacji Piłsudski zrezygnował z zamiaru budowy apolitycznej armii i skoncentrował się na podnoszeniu zasług środowisk kombatanckich. Nastąpił też w jego działaniu zwrot ku polityce historycznej, która miała na celu udowodnienie racji piłsudczyków podczas wielkiej wojny oraz wykreowanie Marszałka jako ojca-założyciela niepodległej Polski i najważniejszą osobę w państwie. Powstający wyidealizowany obraz Komendanta miał jednoczyć obóz belwederski oraz legitymizować jego dążenie do władzy. Sam Piłsudski zaczął tworzyć własną legendę poprzez np. zorganizowanie w Krakowie w sierpniu 1922 r. zjazdu legionistów, czy też wydanie swoich wspomnień z walk podczas I wojny światowej pt. Moje pierwsze boje.

Aktywność Dmowskiego zaś malała, szczególnie po konferencji pokojowej w Paryżu. Przeszedłszy ciężką chorobę, dość biernie przyglądał się działaniom obozu belwederskiego. Dalsze zaognianie się konfliktów politycznych spowodowało wzrost jego aktywności. Wzmagał się również sam spór o zawłaszczenie niepodległościowej tradycji. Piłsudczycy atakowali endecję za to, że ta u progu wojny nie wysuwała hasła niepodległości Polski oraz sprzymierzyła się z najbardziej antypolsko nastawionym zaborcą. Endecja nie pozostawała dłużna. Szeroki rozgłos uzyskał proces sądowy, jaki wytoczył Aleksander Lednicki redaktorowi naczelnemu narodowej „Gazety Warszawskiej” Zygmuntowi Wasilewskiemu. Ten ostatni w jednym z artykułów zarzucił Lednickiemu – w czasie wojny m.in. organizatorowi Polskiego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Moskwie, po wojnie zaś działaczowi Zjednoczenia Stronnictw Niepodległościowych – działanie podczas ostatniego konfliktu na niekorzyść polskiej racji stanu, czyli zdradę. Przygotowania do procesu zabrały aż cztery lata, a wśród świadków znajdował się m.in. Dmowski. Piłsudczycy uznali oskarżenia Wasilewskiego za atak na wszystkie stronnictwa antyendeckie.

Tymczasem na łamach „Gazety Warszawskiej” do ofensywy przeszedł sam Dmowski, publikując cykl artykułów, które zostały wydane pod książkowym tytułem Polityka polska i odbudowanie państwa. Lider obozu narodowego przedstawił w tej pracy swoją wykładnię historii odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak zauważył Andrzej Garlicki: Dmowski z chłodnym spokojem intelektualisty prowadził nieodparty w swej logice wywód udowadniający, że rację miał jedynie kierowany przezeń obóz polityczny. Dmowski wykazał się w swej pracy ironicznym stosunkiem do swych przeciwników, potraktował ich – pisał dalej Garlicki – jak niedowarzonych młokosów bawiących się w politykę, której reguł nie znali i nie rozumieli.

Zwycięstwo piłsudczyków – w poszukiwania symbolu…
W maju 1926 roku, w wyniku zamachu stanu, doszedł do władzy obóz Józefa Piłsudskiego, zwany od tego czasu sanacją. Aparat administracyjno-państwowy stanął przed piłsudczykami otworem – pragnęli oni wykorzystać go w służbie kreowania i rozpowszechniania własnej wizji odzyskania niepodległości przez Polskę. Oczywiście potrzeba było trochę czasu, aby go w pełni i skutecznie opanować dla własnych celów.

Każdy „mit założycielski” budowany jest zazwyczaj wokół jakiegoś przełomowego wydarzenia, które staje się fundamentem pod nowy ruch społeczny, partię polityczną, czy też pod nowe (odbudowane) państwo. W przypadku Drugiej Rzeczypospolitej problem polegał na tym, że powstała ona wskutek wielu wydarzeń mających miejsce w całym ciągu historycznego procesu. Należało więc znaleźć wydarzenie o znaczeniu czysto symbolicznym i wokół niego budować zręby aktu założycielskiego odrodzonej Polski. Do takiego miana pretendowało co najmniej kilka dat, których symbolika zajmowała ważne miejsce w świadomości wielu grup społecznych. „Ważne” nie oznacza jednak „tożsame”.

Dla obozu belwederskiego najistotniejszym wydarzeniem czasu wielkiej wojny był wymarsz Kompanii Kadrowej – fundamentu późniejszych Legionów – z krakowskich Oleander do Królestwa Kongresowego, czyli dzień 6 sierpnia 1914 r. Wokół tej daty powstało swoiste sacrum. Piłsudczycy propagowali romantyczną wizję, w której młodzi chłopcy, porzuciwszy dotychczasowe życie, rzucili wszystko na jedną szalę, aby walczyć o niepodległość umiłowanej ojczyzny. Na dodatek walczyli sami przeciw wszystkim – własny naród nie wsparł ich w godzinie próby. Nie ukrywali z tego powodu goryczy – Roman Starzyński, jeden z tych młodych zapaleńców, wspominał, że wkraczając do Kongresówki oddziały Piłsudskiego napotkały ludność mówiącą po polsku, ale czującą po rosyjsku. Wtedy to właśnie powstały gorzkie słowa zawarte później w „Marszu Pierwszej Brygady”: Nie chcemy już od was uznania, ni waszych słów, ni waszych łez. Skończyły się dni kołatania do waszych serc – jebał was pies!

Socjaliści i ludowcy świętowali inne wydarzenie – utworzenie Tymczasowego Ludowego Rządu Republiki Polskiej w nocy z 6 na 7 listopada 1918 r., na czele którego stanął Ignacy Daszyński. Rząd ten zasłynął z wydania manifestu, w którym ogłosił powstanie niepodległego państwa polskiego o charakterze republikańskim, zapowiadał zwołanie Sejmu Ustawodawczego oraz kreślił ordynację wyborczą, w oparciu o którą miałyby się odbyć planowane wybory. Zapowiadał również chęć – po ukonstytuowaniu się Sejmu – realizacji daleko idących reform społecznych. Był to rząd złożony przede wszystkim z socjalistów, którzy utożsamiali się z więzionym w tym czasie w Magdeburgu Piłsudskim.

Obóz narodowy był przywiązany do daty 11 listopada 1918 r. – zakończenia I wojny światowej. W tym dniu, w Compiègne pod Paryżem, Niemcy skapitulowały przed państwami Ententy. Jako że Roman Dmowski właśnie z tymi państwami wiązał nadzieję na odbudowę państwa polskiego i to one święciły w tym dniu wielki triumf, endecy uznali później, że data ta zasługuje na miano symbolicznego odzyskania niepodległości przez Polskę. W tym samym dniu w Polsce nie zaszły żadne przełomowe wydarzenia – jedynie Piłsudski przejął władzę nad polskimi siłami zbrojnymi z rąk powszechnie pogardzanej i skompromitowanej współpracą z Niemcami Rady Regencyjnej. De facto władza Marszałka nad wojskiem również była tylko symboliczna; w ten czas bowiem żadnego wojska praktycznie jeszcze nie było.

11 listopada w służbie Piłsudskiego i sanacji
Było rzeczą oczywistą, że w momencie przejęcia całej władzy przez sanację, endecja przegrała spór o niepodległościową symbolikę. W grze zostali wyłącznie piłsudczycy, którzy musieli z tego zwycięstwa wynieść dla swego obozu wymierne korzyści. Sanacja zdawała sobie sprawę, że 6 sierpnia w powszechnej opinii kojarzony był wyłącznie z piłsudczykami. Do tej pory czczony w wąskim, ekskluzywnym gronie środowisk kombatanckich wywodzących się w głównej mierze z Legionów, nie byłby najlepszym dniem, z którym mogłoby się utożsamiać społeczeństwo w swej niepodległościowej tradycji. Takim dniem jednak mógł być 11 listopada – kojarzony do tej pory raczej z endecją, jednak nie w takim stopniu jak 7 listopad z socjalistami, czy wspomniany 6 sierpień z Piłsudskim. Pomimo przywiązania do własnych dat rocznicowych, był to dzień akceptowany przez wszystkie środowiska jako data kończąca I wojnę światową.

Piłsudskiemu zależało, aby 11 listopada związać z własnym środowiskiem – byłby to milowy krok w kierunku zawładnięcia całej tradycji niepodległościowej dla swego obozu oraz mocny prztyczek w nos endecji, która przecież najbardziej dotychczas utożsamiała się z tym dniem. Koniecznym więc było przedstawić nową interpretację tejże daty – wpierw sprowadzić jej uniwersalne znaczenie do rangi wyłącznie polskiej, następnie zaś związać ją z obozem Piłsudskiego.

8 listopada 1926 r. Piłsudski, wówczas premier rządu, wydał okólnik, w którym głosił m.in., że w dniu 11 listopada państwo polskie obchodzić będzie 8 rocznicę jarzma niewoli i uzyskania pełnej, faktycznej niezawisłości. Data powyższa winna pozostać w stałej pamięci społeczeństwa i utrwalić się w umysłach młodego pokolenia, które w zaraniu swego życia powinno odczuwać doniosłość i uroczystość tego pamiętnego dnia. Dalej Piłsudski stwierdzał, że dzień ten powinien być wolnym od pracy i nauki. Treść tego dokumentu warta jest komentarza. Marszałek jednoznacznie związał symboliczne odrodzenie się polskiego państwa z dniem 11 listopada, pisząc o pełnej i faktycznej niezawisłości. Celowo pominął powstanie w pełni niezależnego od Rady Regencyjnej i, co za tym idzie, zaborców gabinetu Ignacego Daszyńskiego z 7 listopada. Był to cios w ruch socjalistyczny. Dalej przedstawił wyłącznie polski aspekt tego dnia, nie nawiązując do zakończenia działań wojennych, które miało wtedy miejsce w Compiègne. To zaś był „ukłon” w stronę endecji. W końcu stwierdził konieczność utrwalenia tej daty w świadomości społecznej, szczególnie młodego pokolenia. Sanacja wykorzystała ku temu cały aparat państwowy i oświatowy, wyznawana przez nich interpretacja przenikała do programów kształcenia i szkolnych podręczników.

Budowanie mitu założycielskiego ruszyło pełną parą. Szybko znaleziono również symboliczne wydarzenie, które związane było z 11 listopada. Dokładniej – miało za takie uchodzić, bowiem i w tym przypadku obóz rządzący dopuścił się konfabulacji. Mianowicie, na początku listopada 1926 r., w jednej z gazet ukazał się artykuł o planowanych obchodach odzyskania niepodległości, w którym napisano, że ósma rocznica wypędzenia z Polski okupantów oraz powrotu z więzienia magdeburskiego budowniczego Niepodległej Polski Józefa Piłsudskiego obchodzona będzie w tym roku uroczyście. Widzimy więc, że związano uroczystości z powrotem Marszałka do Warszawy z więzienia w Magdeburgu. Problem w tym, że Piłsudski powrócił do stolicy 10, a nie 11 listopada – w tym dniu, o czym już wspomniano, otrzymał władzę nad wojskiem z rąk Rady Regencyjnej. Patrząc na reputację, jaką cieszyła się Rada, nie można się dziwić, że piłsudczycy nie chcieli tego wydarzenia podkreślać. Ważne, być może nawet najistotniejsze, wydaje się być powiązanie faktu odrodzenia się wolnej Polski tylko i wyłącznie z osobą Piłsudskiego. Będzie to linia obowiązująca w sanacyjnej wykładni najnowszych dziejów, którą od tej pory wdrażać będzie aparat państwowy w całym kraju. Tak silnie zmitologizowany, rozpowszechniany nie tylko przez administrację i szkołę, ale również wojsko, prasę czy literaturę obraz Józefa Piłsudskiego miał legitymizować władzę sanacji po zamachu majowym. W kreowaniu tej legendy nie próżnował też sam Marszałek

Święto niepodległości a kult Marszałka
W maju 1935 r. zmarł Józef Piłsudski. Jako polityk zawsze związany był z tak silnie podnoszoną przez siebie ideologią państwową, przeciwstawną wobec głoszonej przez Romana Dmowskiego i jego obóz ideologii narodowej. Z całą pewnością hasła głoszone przez obóz narodowy były bardziej atrakcyjne dla społeczeństwa, nacjonalizm stawał się coraz bardziej popularny, z czego zresztą świetnie zdawała sobie sprawę sanacja. Dopóki żył Marszałek, rekompensowała te chwytliwe hasła ogromnym kultem państwowym powiązanym z osobą Piłsudskiego. Po jego śmierci jednak, w czasie kryzysu wewnętrznego, który wstrząsał obozem rządzącym, sanacja dość często sięgała do ideologii nacjonalistycznej, jednocześnie jeszcze silniej rozbudowując legendę i kult swojego przywódcy – symbol odbudowanej polskiej państwowości.

Przykładem na to są dalsze losy dnia 11 listopada jako święta związanego właśnie z osobą Marszałka. Ustawa sejmu IV kadencji z 23 kwietnia 1937 r. już oficjalnie uznała jako fakt powszechnie obowiązujący odzyskanie przez Polskę niepodległości dzięki Józefowi Piłsudskiemu i jego działalności. Głosiła ona m.in., że dzień 11 listopada, jako rocznica odzyskania przez Naród Polski niepodległego bytu państwowego i jako dzień po wsze czasy związany z wielkim imieniem Józefa Piłsudskiego, zwycięskiego Wodza Narodu w walkach o wolność Ojczyzny – jest uroczystym świętem niepodległości.

Piłsudczycy ostro zwalczali wszelkie wystąpienia publicystów czy historyków, którzy rozpowszechniali inną od sanacyjnej wizję najnowszej historii Polski. Kult Marszałka stawał się obowiązujący dla wszystkich; powstał nawet Klub 11 Listopada, który propagował jedynie słuszną na ten czas wizję odrodzenia się niepodległej Polski.

Patrząc przez pryzmat dnia dzisiejszego na to, w jakim miejscu i przy czyim pomniku obchodzone są główne uroczystości święta niepodległości z udziałem najwyższych władz państwowych, trudno oprzeć się wrażeniu, że treść ustawy z 23 kwietnia 1937 r. jest wciąż obowiązującą w polskiej świadomości. Wydaje się, że jest to fakt krzywdzący – i dla pamięci Marszałka, i dla wielu innych osób, w tym Romana Dmowskiego czy też Ignacego Daszyńskiego, wybitnie zasłużonych dla odbudowy polskiego państwa po 123 latach niewoli. W tym dniu warto pamiętać o nich wszystkich.

Bibliografia
(oprócz prac podręcznikowo-syntetycznych, traktujących o powstaniu i historii Drugiej Rzeczypospolitej, do których nie ma odniesienia w przypisach)

  1. Ajnenkiel A., Parlamentaryzm II Rzeczypospolitej, Warszawa 1975.
  2. Czubiński A., Spory o Drugą Rzeczpospolitą. Ewolucja poglądów publicystyki i historiografii polskiej na temat przyczyn odbudowy i znaczenia niepodległego państwa dla narodu polskiego, Poznań 1983.
  3. Eckert M., Historia Polski 1914-1939, Warszawa 1990.
  4. Encyklopedia Historii Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1999.
  5. Garlicki A., Geneza Legionów. Zarys dziejów Komisji Tymczasowej Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, Warszawa 1964.
  6. Garlicki A., U źródeł obozu belwederskiego, Warszawa 1983.
  7. Garlicki A., Józef Piłsudski 1867-1935, Warszawa 1989.
  8. Garlicki A., Drugiej Rzeczypospolitej początki, Wrocław 1996.
  9. Józef Piłsudski o sobie. Z pism, rozkazów i przemówień Komendanta, zeb. i wyd. Z. Zygmuntowicz, Warszawa – Lwów 1926, reprint z oryginału, Warszawa 1989.
  10. Kawalec K., Roman Dmowski 1864-1939, Wrocław – Warszawa – Kraków 2002.
  11. Nałęcz D., Kultura Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1991.
  12. Polska odrodzona. Państwo – społeczeństwo – kultura, red. J. Tomicki, Warszawa 1982.
  13. Rok 1918. Tradycje i oczekiwania, red. A. Garlicki, Warszawa 1978.
  14. Wójcik W., Legenda Piłsudskiego w polskiej literaturze międzywojennej, wyd. II, Katowice 1986.

Redakcja: Tomasz Leszkowicz
Korekta: Agnieszka Kowalska

Portal historyczny Histmag.org

Ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

 

Droga do Niepodległości - kalendarium

28 lipca 1914

Austro-Węgry wypowiadają wojnę Serbii. W ciągu kilku kolejnych dni działa tzw. efekt domina. Na mocy porozumień sojuszniczych Rosja ogłasza mobilizację wojska przeciwko Austro-Węgrom. W odpowiedzi Niemcy wypowiadają wojnę Rosji, a następnie Francji. Zaborcy stają po dwóch stronach frontu. Rozpoczyna się I wojna światowa.

Początek sierpnia 1914

Naczelne Dowództwa Niemieckie i Austro-Węgierskie wydają odezwę, w której – zwracając się do Polaków mieszkających w zaborze rosyjskim – wzywają do włączania się do sojuszniczych armii państw centralnych. „Wolność Wam niesiemy i niepodległość” piszą. Deklaracje zawarte w odezwie są jednak mgliste.

5-6 sierpnia 1914

Utworzona 3 sierpnia pierwsza kompania kadrowa pod dowództwem Józefa Piłsudskiego wyrusza z Oleandrów pod Krakowem i przekracza granicę pomiędzy Galicją, a Królestwem Polskim. Celem akcji jest wywołanie powstania antyrosyjskiego na terenie Kongresówki. Przedsięwzięcie kończy się niepowodzeniem. Kompania wraca do Krakowa i staje się niebawem zalążkiem Legionów Polskich przy armii austro-węgierskiej.

14 sierpnia 1914

Wódz naczelny armii rosyjskiej – wielki książkę Mikołaj Mikołajewicz - wydaje odezwę do ludności polskiej, w której pisze: „niechaj zatrą się granice rozrywające na części naród polski! Niech naród polski połączy się w jedno ciało pod berłem cesarza rosyjskiego! Pod berłem tym odrodzi się Polska swobodna w swej wierze, języku i samorządzie!”. Odezwa nie zawiera jednak żadnych konkretów, ani otwartych obietnic.

Odezwa księcia Mikołaja Mikołajewicza do ludności polskiej (ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-H-14b-1)


(ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn.1-H-14b-2)

16 sierpnia 1914

W Krakowie powstaje Naczelny Komitet Narodowy z Juliuszem Leo na czele. Jest to władza wojskowa, polityczna i skarbowa Polaków na terenie Galicji. Pierwszą inicjatywą Komitetu jest stworzenie Legionów Polskich u boku armii austro-węgierskiej.


Odezwa Naczelnego Komitetu Narodowego (ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego, sygn. 1-H-150a-1)

wrzesień 1914

Józef Piłsudski tworzy na terenie Królestwa Polskiego konspiracyjną Polską Organizację Wojskową. Miała ona prowadzić na terenie Kongresówki akcję dywersyjną i wywiadowczą.

25 listopada 1914

W Warszawie powstaje Komitet Narodowy Polski z Zygmuntem Wielopolskim i Romanem Dmowskim na czele. Była to organizacja polityczna zrzeszająca formacje narodowe i ludowe, które szansę na odzyskanie niepodległości widziały w popieraniu Rosji i Ententy.

wrzesień 1915

Państwa centralne zajmują tereny Królestwa Polskiego i dokonują podziału okupowanych terenów. Rozdział stref biegł przez Będzin, Częstochowę, Działoszyn, Widawę, Tomaszów, wzdłuż brzegu Pilicy i Wieprza do Rudy w rejonie Chełma.

W Lozannie utworzono Centralną Agencję Polską, skupiającą Polaków mieszkających na Zachodzie. Jej głównym celem była aktywne podnoszenie i przypominanie sprawy polskiej wśród opinii publicznej w krajach zachodnich. Na Zachód przybywa z Rosji Roman Dmowski.

5 listopada 1916

Na konferencji cesarza niemieckiego i austro-węgierskiego w Pszczynie ogłoszono akt, który zapowiadał utworzenie z ziem Królestwa Polskiego „państwa samodzielnego z dziedziczną monarchią i konstytucyjnym ustrojem”. Był to pierwszy akt wydany najwyższych przedstawicieli państw biorących udział w I wojnie, w którym zapowiadano utworzenie samodzielnego państwa polskiego.

grudzień 1916

W parlamencie włoskim (Włochy stanęły po stronie Ententy) rozpoczyna się dyskusja na temat wniosku o wskrzeszenie Polski po zakończeniu działań wojennych.

25 grudnia 1916

W rozkazie noworocznym car Mikołaj II zapowiada „stworzenie Polski wolnej, złożonej ze wszystkich trzech części, dotąd rozdzielonych”. W tym czasie jednak w posiadaniu Rosji nie będą znajdować się już w praktyce żadne ziemie polskie. Po abdykacji cara 16 III 1917 roku, rozkaz przestał mieć jakiekolwiek znaczenie.

14 stycznia 1917

W Warszawie powstaje Tymczasowa Rada Stanu z Wincentym Niemojewskim na czele. Była to instytucja quasirządowa, która przygotować miała administrację na terenie Królestwa Polskiego, do utworzenia - obiecanego w akcie 5 listopada – samodzielnego państwa polskiego.

22 stycznia 1917

W orędziu noworocznym, prezydent USA Woodrow Wilson stwierdził, że jednym z warunków przyszłego, powojennego ładu na świecie, powinno być stworzenie Polski „zjednoczonej, suwerennej i samoistnej”.

marzec 1917

Roman Dmowski składa na ręce rządów państw Ententy memoriał, w którym domaga się utworzenia niepodległej Polski z terenów Królestwa Polskiego i Wielkopolski, Galicji, Śląska Cieszyńskiego, Wileńszczyzny, Kowieńszczyzny, Wołynia, guberni mińskiej, Śląskiem Opolskim, Pomorzem Gdańskim i częścią Mazur.

27 marca 1917

Piotrogrodzka Rada Delegatów Robotniczych i Żołnierskich – jeden z ośrodków władzy w Rosji po rewolucji lutowej - ogłasza odezwę, w której przyznaje Polsce prawo do niepodległości.

29 marca 1917

Rosyjski Rząd Tymczasowy ogłasza, iż powinno powstać niepodległe państwo polskie, złączone z Rosją sojuszem wojskowym. Deklaracja Rządu Tymczasowego, spowodowała, że sprawą polską zaczął interesować się Zachód, do tej pory uznający problem Polski za wewnętrzną sprawę Imperium Rosyjskiego.

4 czerwca 1917

Decyzja prezydenta Francji – Raymonda Poincare – o utworzeniu armii polskiej.

Lipiec 1917

Wobec niejasnej polityki cesarzy względem Polski, Piłsudski odmawia dalszej współpracy z Tymczasową Radą Stanu. Nawołuje również żołnierzy z Legionów, aby nie składali przysięgi na wierność cesarzom i nie wstępowali do nowoutworzonych Polskich Sił Zbrojnych. W konsekwencji duża część żołnierzy służących do tej pory u boku państw centralnych została aresztowana o osadzona w obozach w Beniaminowie i Szczypiornie. Józef Piłsudski trafił zaś do twierdzy w Magdeburgu. Kontynuatorami myśli Józefa Piłsudskiego na ziemiach polskich byli członkowie utajnionej POW.

15 sierpnia 1917

W Lozannie powstał Komitet Narodowy Polski na czele z Dmowskim, który jednoczył wszystkie organizacje polonijne funkcjonujące na Zachodzie. W kolejnych miesiącach uznawany był za kolejne rządu państw Ententy za oficjalne przedstawicielstwo Państwa Polskiego. Przekazano mu również odpowiedzialność za formowanie polskich sił wojskowych na terenie Francji.

12 września 1917

Niemcy powołują na terenie Królestwa Polskiego, Radę Regencyjną, która od tego momentu sprawować miała formalnie tymczasową władzę na tym terenie do czasu objęcia jej przez monarchę. W jej skład wszedł m.in. arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski.

15 grudnia 1917

Bolszewicy, po zdobyciu w wyniku rewolucji październikowej władzy w Rosji, wydają Deklarację Praw Narodów Rosji, w którym przyznają oni prawa do samookreślania się i utworzenia samodzielnego państwa, wszystkim narodom zamieszkującym tereny Rosji, w tym Polakom.

5 stycznia 1918

Premier Wielkiej Brytanii David Lloyd George oświadczył, że niepodległa Polska jest koniecznym warunkiem spokoju w Europie.

8 stycznia 1918

Prezydent USA – Woodrow Wilson – w orędziu noworocznym stwierdził, iż powinno być stworzone niepodległe Państwo Polskie z bezpiecznym dostępem do morza, które winno obejmować ziemię zamieszkane przez ludność bezsprzecznie polską.

luty 1918

W zaborze pruskim powstaje Polska Organizacja Wojskowa.

3 mara 1918

W Brześciu nad Bugiem Niemcy, Austro-Węgry i Rosja podpisują traktat pokojowy na mocy którego wszystkie ziemie polskie trafiają do strefy wpływów niemieckich. Kwestia polska jest tam uznana za kwestię wewnątrzniemiecką. Chełmszczyzna przyznana zostaje nowotworzonej państwowości ukraińskiej. Na znak protestu ostatnie oddziały polskie służące po stronie Niemiec i Austro-Węgier wymawiają służbę. Część z żołnierzy próbuje przedostać się na Zachód.

3 czerwca 1918

Państwa Ententy ponownie opowiadają się za pełną niepodległością Państwa Polskiego.

lipiec 1918

W Wielkopolsce powstaje, związany z Komitetem Narodowym Polskim, Centralny Komitet Obywatelski.

7 października 1918

Wobec słabnącej pozycji Niemiec w wojnie z Ententą, Rada Regencyjna wydała manifest proklamujący odbudowę Państwa Polskiego na podstawie 13. punktu orędzia Wilsona.

16 października 1918

Cesarz austriacki Karol I, proklamuje przekształcenie Austro-Węgier w związek niezależnych państw. W Niemczech coraz mocniejsze są nastroje rewolucyjne. W państwach centralnych chaos jest coraz mocniejszy.

19 października 1918

Powołana zostaje do życia polska Rada Narodowa Śląska Cieszyńskiego.

28 października 1918

W Krakowie powstaje Polska Komisja Likwidacyjna na czele z Wincentym Witosem. Rozpoczyna się rozbrajanie załóg austriackich i przejmowanie władzy przez administrację polską na terenie Galicji.

1 listopada 1918

We Lwowie zaczynają się walki pomiędzy Polakami a Ukraińcami.

7 listopada 1918

W Lublinie lewica niepodległościowa i ludowcy powołują Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej z Ignacym Daszyńskim na czele.

9 listopada 1918

Na terenach okupowanych przez Niemców rozpoczyna się ich rozbrajanie.

10 listopada 1918

Józef Piłsudski wraca z Magdeburga.

W Wielkopolsce powstaje Naczelna Rada Ludowa.

11 listopada 1918

Rada Regencyjna oddaje Piłsudskiemu władzę nad tworzącym się wojskiem. Na froncie zachodnim podpisano zawieszenie broni.

14 listopada 1918

Rada Regencyjna przekazuje Józefowi Piłsudskiemu pełnię władzy cywilnej. Ten korzystając z nowych uprawnień - i opierając się na poparciu lewicy – tworzy rząd Jędrzeja Moraczewskiego (17 listopada).

16 listopada 1918

Do państw zachodnich wysłana zostaje oficjalna notyfikacja ogłaszająca powstanie Państwa Polskiego.

22 listopada 1918

Dekretem o władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej, Józef Piłsudski nadaje sobie tytuł Tymczasowego Naczelnika Państwa oraz szereg uprawnień.

28 listopada 1918

Rozpisane zostały wybory do Sejmu Ustawodawczego.

grudzień 1918

Polska Komisja Likwidacyjna podporządkowuje się rządowi Jędrzeja Moraczewskiego.

27 grudnia 1918

W Wielkopolsce wybucha powstanie przeciwko władzy niemieckiej.

16 stycznia 1919

Powołany zostaje rząd Ignacego Paderewskiego popierany przez szerokie spektrum polskiej sceny politycznej. Rząd uznany zostaje również przez Komitet Narodowy Polski, a za nim przez państwa zachodnie. W opinii międzynarodowej Polska zaczyna istnieć.

Tomasz Leszkowicz

Sebastian Adamkiewicz

Portal historyczny Histmag.org

Ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

w 15 dni do niepodległości

 Ustawą z 23 kwietnia 1937 roku, 11 listopada został ustanowiony świętem państwowym. Symbolicznie uznano, że to właśnie 11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość po 123 latach zaborów. W rzeczywistości jednak proces ten był złożony, a jednoznaczne wskazanie momentu, w którym nasz kraj odzyskał wolność, jest bardzo trudne.

Kluczowe znacznie miały jednak na pewno pierwsze dwa tygodnie listopada 1918 roku. Stanisław Cat-Mackiewicz pisał w swojej „Historii Polski”:

"Znacznie polityczne Polski jest funkcją stosunków rosyjsko-niemieckich. Z chwilą, kiedy te stosunki są złe, znaczenie Polski urasta, Polska odzyskuje polityczną samodzielność. Kiedy stosunki rosyjsko-niemieckie naprawiają się, samodzielność polityki polskiej pada. W chwili niemiecki rosyjskiej politycznej jedności działania – niepodległość Polski zamiera."

Koniec października 1918 roku przyniósł Polakom niezwykle korzystną sytuację polityczną. W Wiedniu monarchia habsburska dożywała swoich ostatnich godzin. Już dawno w gruzy rozsypała się carska Rosja, a Niemcy stopniowo ogarniała pożoga rewolucji. Polska niepodległość była na wyciągnięcie ręki.

31 października 1918 roku
I wojna światowa wciąż trwała, ale jej rezultat był już przesądzony. Państwa centralne, wśród których dominującą rolę odgrywały Niemcy i Austro-Węgry, musiały przyjąć do wiadomości, że przegrały. Wojska niemieckie na froncie zachodnim nie zostały rozgromione – ale nie były też w stanie stawiać dalej skutecznego oporu koalicji amerykańsko-brytyjsko-francuskiej. Przede wszystkim dlatego, że oba kraje były już skrajnie wyczerpane wewnętrznie. Na wschodzie, w pokonanej przez Niemców Rosji wrzała rewolucja bolszewicka. W Berlinie i Wiedniu rewolucji obawiano się jak zarazy.

31 października 1918 roku Węgry ogłosiły deklarację niepodległości, wyrażając chęć oderwania się od Austrii. Na czele rządu w Budapeszcie stanął arystokrata Mihaly Karolyi, a czołowy zwolennik współpracy austriacko-węgierskiej, hrabia István Tisza został zamordowany przez zrewoltowanych żołnierzy. Państwo austro-węgierskie rozpadało się jak domek z kart. Od trzech dni w Krakowie funkcjonowała już Polska Komisja Likwidacyjna, której celem było oderwanie ziem zaboru austriackiego od monarchii habsburskiej i przyłączenie jej do przyszłego niepodległego państwa polskiego. Już tego samego dnia roku Tarnów stał się prawdopodobnie pierwszym polskim miastem, w którym rozbrojono wszystkich żołnierzy zaborczej armii. Królewski Kraków spóźnił się tylko kilka godzin. 31 października polskie flagi zawisły na ulicach dawnej stolicy. Tak pisał o tym świadek wydarzeń, Kazimierz Bąkowski:

"Polska jest naprawdę. Kraków jest polski. Żołnierze, policjanci chodzą już z polskimi orłami i kokardami. O 9 rano przybyła generalicja [austriacka] do Pałacu Wielopolskich ułożyć się z Komitetem [PKL]; gdy zażądano wydania magazynów etc. [generałowie] zaczęli oponować i nie chcieli podpisać protokołu... Hr. Skarbek oświadczył im, że nie wyjdą, jeżeli nie podpiszą; zaczęli początkowo grozić, ale pokazano im sprowadzoną kompanię wojska 57 pułku z orłami polskimi, więc zmiękli."

Kraków był już więc polski.

Tego samego dnia, 31 października 1918 roku, doszło w Magdeburgu do spotkania pomiędzy Józefem Piłsudskim a niemieckim hrabią Harrym Kesslerem. Były Komendant Legionów Polskich, od lipca 1917 był więziony przez Niemców, którzy zarzucali mu nielojalność i sprzyjanie krajom Ententy. Tak rzeczywiście było. Piłsudski początkowo współpracował z państwami centralnymi, ponieważ to one jako jedyne były zainteresowane budową polskich formacji wojskowych. Gdy sytuacja wojskowa i polityczna Berlina i Wiednia zaczęła się pogarszać, Piłsudski odstąpił od współpracy. W końcu października 1918 roku władze w Berlinie chciały wiedzieć, czy Piłsudski był gotów do współpracy – chodziło o wymuszenie od niego jakiejś formy deklaracji lojalności wobec cesarza Niemiec. Piłsudski okazał się wytrawnym politycznym graczem: odmówił jakichkolwiek deklaracji pisemnych, natomiast stwierdził, że „obecna generacja Polaków nie pójdzie na wojnę o Poznańskie czy Prusy Zachodnie”. Zaznaczył także, że pomimo korzeni socjalistycznych, jest bardzo daleki od bolszewizmu. Niemcy odetchnęli z ulgą. Potrzebny był na wschodzie człowiek taki jak Piłsudski. Taki, który powstrzyma falę rewolucyjną, opanuje gorące polskie głowy i nie będzie próbował toczyć żadnych walk z Niemcami.

W politycznej Warszawie 31 października upłynął na próbach ustabilizowania sytuacji. Od tygodnia funkcjonował rząd Józefa Świeżyńskiego, podlegający Radzie Regencyjnej. Premier czuł, że sytuacja zmienia się z dnia na dzień i że może on odegrać poważną rolę w historii. Ponieważ jego rząd opierał się głównie na działaczach prawicy (Narodowej Demokracji), to jego celem było porozumienie się z lewicą oraz ruchem ludowym. Tylko takie porozumienie mogłoby przynieść uznanie władzy samego Świeżyńskiego i odegranie przez niego roli odnowiciela Polski. Niestety, Świeżyński był politykiem nieznanym, mało charyzmatycznym i – jak się miało okazać – zupełnie nieudolnym.

Natomiast wieczorem 31 października 1918 roku na ulicach Lwowa dawało się odczuć napięcie. W stolicy austriackiej Galicji pojawiło się w poprzednich dniach wielu żołnierzy ukraińskich służących w armii austriackiej, z coraz większą śmiałością demonstrowali oni, że Lwów jest miastem należącym do historycznej Ukrainy. Tymczasem Polacy starali się bagatelizować te wydarzenia. Wysłannicy Rady Regencyjnej lekceważyli posunięcia ukraińskie. Jedynie płk. Władysław Sikorski meldował do Warszawy o działaniach „wskazujących na poważne przygotowania ze strony ukraińskiej”. Poważne przygotowania rzeczywiście miały miejsce. 1 listopada 1918 roku Lwów obudził się jako miasto opanowane prawie w całości przez żołnierzy ukraińskich. Polacy stawili im mężny opór.

Jak widać, 31 października 1918 roku był tym momentem w historii, o którym można powiedzieć: „za pięć dwunasta”. Aktorzy byli już w większości na scenie, a jeżeli za kulisami, to już ucharakteryzowani i gotowi do odegrania swoich ról. Bohaterów w tym dramacie było naprawdę wielu. Spróbujmy przedstawić najważniejszych.

W Galicji
W Krakowie funkcjonowała od 28 października 1918 roku Polska Komisja Likwidacyjna (PKL). Już sama nazwa nie pozostawiała złudzeń, co do jej zamiarów. Chodziło o zlikwidowanie panowania austriackiego w Galicji i zainstalowanie na jego miejscu administracji polskiej. Wśród czołowych postaci PKL nie brakowało postaci naprawdę wybitnych, tym bardziej, że stanowiła ona owoc ponadpartyjnego porozumienia. Wśród jej członków można było znaleźć Wincentego Witosa, szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego–„Piast”, niekwestionowanego lidera polskiego ruchu ludowego; byli także reprezentanci socjalistów (Polska Partia Socjalno-Demokratyczna Galicji i Śląska Cieszyńskiego - PPSD) Ignacy Daszyński oraz Jędrzej Moraczewski. W skład PKL weszli także reprezentanci endecji, byli jednak wyraźnie mniej wpływowi. Zupełnie nie było natomiast słynnych krakowskich konserwatystów, którzy w ten sposób zapłacili cenę za długie lata współpracy z dworem w Wiedniu.

Polska Komisja Likwidacyjna stanowiła ważną nowość w polskiej rzeczywistości. Nie wywodziła swojej władzy z nadania monarszego, co do tej pory było regułą na ziemiach polskich. Jeden z galicyjskich działaczy samorządowych Jan Hupka, tak pisał na gorąco o działalności PKL:

"Komisja Likwidacyjna krakowska, która „jure caduco” przywłaszczyła sobie władzę w Galicji, jest właściwie komisją dezorganizacyjną. Komisarzem ludowym wojny, jest malarz Tetmajer. Komisarzem spraw wewnętrznych – Lasocki, który mianuje na wszystkie powiaty komisarzy ludowych. W niektórych powiatach zamianował komisarzami ludowymi chłopów. Prócz tego upoważnia do tworzenia po powiatach sowietów do kontrolowania komisarzy."

Jak widać – dość powszechnie mylono wówczas socjalistów w komunistami. Jakakolwiek próba oddana władzy w ręce przedstawicieli innej grupy niż arystokracja bywała przyjmowana jako działanie bolszewickie. Inna sprawa, że na terenach polskich pojawiły się próby działań bardzo radykalnych. Wychodziły one z inicjatywy chłopów, którzy musieli znosić niesławną „galicyjską biedę”. Dlatego też na ogromnym wiecu zorganizowanym w okolicy Tarnobrzega 6 listopada 1918 roku, ks. Eugeniusz Okoń oraz komunista Tomasz Dąbal proklamowali wspólnie powstanie tzw. Republiki Tarnobrzeskiej. Cytowany wcześniej Hupka tak charakteryzował program radykałów:

"Obiecuje chłopom konfiskatę gruntów i lasów pańskich i księżych i podział za darmo między chłopów. Obiecuje, że proboszczowie będą wybierani przez parafian przez powszechne głosowania na lat sześć. Tak samo biskupi (…) Broni jednak Żydów. Wzywa by ich nie rabować. Bo z Żydami musi biedny naród trzymać, jeżeli chce opanować rządy w Polsce. Wrogiem chłopa to panowie i księża. Wzywa też Okoń chłopów, by oparli się poborowi do wojska. Bo byłoby to pańskie wojsko. Chłopu trzeba milicji ludowej."

Twórcom Republiki Tarnobrzeskiej nie udało się jednak zyskać poparcia ze strony Polskiej Komisji Likwidacyjnej. Okazali się zbyt „bolszewiccy” i cała idea dość szybko upadła.

Tymczasem PKL miał przed sobą całą masę problemów. Oprócz rozbrajania wojsk austriackich i uśmierzania bardzo poważnych niepokojów społecznych, krakowski ośrodek władzy musiał ustosunkować się do konfliktu polsko-ukraińskiego, który wybuchł z całą mocą w początku listopada 1918 roku. Podstawowy problem polegał jednak na tym, że choć formalnie PKL uzurpowała sobie władzę nad całą Galicją, to nie sięgała ona dalej na wschód niż do Przemyśla. W związku z tym obszary Galicji Wschodniej, łącznie ze Lwowem, były obiektem rywalizacji Polaków i Ukraińców. Dramat polskiej ludności Lwowa toczącej heroiczne boje z Ukraińcami znajdował się jednak w tle rywalizacji o to kto sformuje powszechnie uznawany ośrodek władzy w Warszawie.

Na drugim krańcu Galicji, na Śląsku Cieszyńskim, tlił się zalążek innego poważnego sporu terytorialnego. Już 19 października 1918 r. w Cieszynie powołano Radę Narodową Księstwa Cieszyńskiego (RNKC). Zdobyła ona nie tylko poparcie polskich mieszkańców Śląska Cieszyńskiego, ale także uznanie przez PKL oraz Radę Regencyjną jako polski ośrodek władzy na tym terenie. 30 października 1918 r. RNKC wydała manifest obwieszczający przynależność Śląska Cieszyńskiego do Polski, w myśl którego wyznaczenie granicy miało odbyć się na mocy porozumienia przedstawicieli Polski i Czech. W nocy z 31 października na 1 listopada 1918 r. polscy oficerowie i żołnierze służący w armii austriackiej dokonali swoistego zamachu stanu, dzięki czemu Cieszyn również był polski. Przynajmniej na razie.

W „kongresówce”
Tymczasem w początku listopada 1918 r. Warszawa wciąż była w rękach niemieckich. Ważną rolę odgrywał generalny gubernator Hans von Beseler, ale głową administracji pozostawała Rada Regencyjna, od roku urzędująca w stolicy Królestwa Polskiego. W jej skład wchodzili arcybiskup Aleksander Kakowski oraz arystokraci: Józef Ostrowski i Zdzisław Lubomirski. Radzie podlegała cała administracja na okupowanych terenach Królestwa Polskiego, ona też powoływała rząd, na którego czele od 23 października 1918 roku stał Józef Świeżyński. W końcu – co ogromnie istotne – Radzie Regencyjnej podlegała też Polska Siła Zbrojna (niem. Polnische Wehrmacht), czyli koncesjonowane wojsko polskie. Istnienie PSZ wzmacniało znaczenie rządu w Warszawie, ponieważ poza tym nie było na terenach polskich innych regularnych oddziałów wojskowych. Nie brakowało natomiast uzbrojonych wojsk austriackich i niemieckich. Znaczenie Rady Regencyjnej osłabiał jej konserwatyzm oraz współpraca z Niemcami. Była ona ogromnie niepopularna i nie potrafiła skłonić do współpracy poważnych polityków cieszącym się szerszym poparciem społecznym.

Rząd Józefa Świeżyńskiego był bardzo charakterystycznym przykładem niemocy na jaką cierpiała Rada Regencyjna. W jego skład weszli przede wszystkim reprezentanci Narodowej Demokracji, a więc politycznej prawicy. Związali się oni z Radą bez porozumienia z liderami swojego stronnictwa. Mistrz polityki gabinetowej, lider endecji Roman Dmowski, znajdował się w owym czasie w Paryżu i kierował arcyważnym ośrodkiem politycznym pilnującym polskich interesów w krajach Ententy – Komitetem Narodowym Polskim. Nie dość jednak tego, że do rządu Świeżyńskiego weszli endeccy politycy z politycznego drugiego (czy nawet trzeciego) rzędu, to jeszcze zupełnie nie posiadali oni politycznego instynktu. Podjęli bowiem współpracę z siłami politycznymi, które były nielubiane, były traktowane jako uzurpatorskie i niechętne nasilającym się sympatiom lewicowym.

Józef Świeżyński próbował sformować rząd składający się z reprezentantów trzech zaborów, ale zupełnie mu się to nie udało. Próbował układać się tak z socjalistami jak i z ludowacami – wszystko na nic. W końcu, doszedł do wniosku, że to fakt iż został powołany przez Radę Regencyjną jest dla niego największym obciążeniem. Według niego stanowiło to „garb” nie do zaakceptowania przez pozostałe siły polityczne. Zdecydował się wówczas na krok bardzo radykalny, ale, jak można było sądzić, uzasadniony. Zdecydował się na zamach stanu przeciwko Radzie Regencyjnej. 3 listopada 1918 roku rząd Józefa Świeżyńskiego wydał odezwę, głoszącą m.in.:

"Rozumiejąc, że interesy warstw uprzywilejowanych muszą w tej historycznej godzinie ustąpić dobru Ojczyzny, obecny rząd polski podjął zdecydowaną inicjatywę natychmiastowego wytworzenia rządu narodowego, a to w porozumieniu z politycznymi stronnictwami, przedstawiającymi pracujący polski lud."

Co zrobiła Rada Regencyjna? W odruchu samoobrony, regenci zdecydowali się na udzielenie Świeżyńskiemu dymisji. Zdeterminowany do przejęcia władzy Swieżyński, dymisję… przyjął. Zamach stanu skończył się zanim na dobre się zaczął. Konsekwencje tego wydarzenia były jednak dalekosiężne. Endecja jako samodzielna siła polityczna została na dłuższy czas sparaliżowana, a Rada Regencyjna – została doszczętnie skompromitowana. To zachęciło do działania tych, którzy pozostali na placu boju.

Do tej pory nie wspomniałem jeszcze o bardzo istotnej sile politycznej na ziemiach polskich, a więc o zwolennikach i współpracownikach Józefa Piłsudskiego. Sam Piłsudski od lipca 1917 roku był więziony. Wielu jego współpracowników zaboru rosyjskiego znalazło się w obozach internowania w wyniku tzw. „kryzysu przysięgowego”, gdy odmówili złożenia przysięgi na wierność monarchom państw centralnych. Ci, którzy byli poddanymi państw centralnych zostali wcieleni do jednostek niemieckich lub austriackich. Mimo to, wielu Piłsudczyków pozostało na wolności. Z inicjatywy Bogusława Miedzińskiego, Jędrzeja Moraczewskiego i Tadeusza Kasprzyckiego powstał tzw. Konwent Organizacji A. Stanowił on zakonspirowany ośrodek kierowniczy obozu piłsudczykowskiego, któremu podporządkowana była konspiracyjna Polska Organizacja Wojskowa (POW), przygotowująca się do przejęcia władzy w stosownym momencie. To właśnie POW była drugą poważną siłą militarną na terenie ziem polskich obok Polskiej Siły Zbrojnej kontrolowanej przez Radę Regencyjną. Członkowie POW już od 1 listopada 1918 roku brali udział w walkach polsko-ukraińskich o Lwów, a także zaangażowali się w akcję rozbrajania wojsk niemieckich i austriackich. W chwili gdy nadeszły informacje o groteskowym zamachu stanu Świeżyńskiego, piłsudczycy zdążyli już podjąć decyzję o wkroczeniu na arenę.

Nie ma pewności co do tego, czy narada w mieszkaniu Artura Śliwińskiego w nocy z 1 na 2 listopada 1918 roku rzeczywiście miała miejsce. Według niektórych relacji to tam właśnie podjęta została decyzja o sformowaniu „rządu ludowego”, który przeszedł do historii jako Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej. Został on proklamowany 7 listopada 1918 roku w Lublinie, uprzednio opanowanym przez oddziały POW, stając się kolejnym polskim miastem znajdującym się w polskich rękach.

Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej

Na czele rządu stanął Ignacy Daszyński, lider galicyjskich socjalistów. To właśnie socjaliści, a ściślej Polska Partia Socjalistyczna (socjaliści z zaboru rosyjskiego), oraz Polskie Stronnictwo Ludowe–„Wyzwolenie” stanowili polityczne filary „rządu lubelskiego”. Nie powiodły się próby przyciągnięcia do współpracy sił politycznych z centrum – m.in. nie dał się namówić do współpracy Wincenty Witos. Bardzo ważne znaczenie miało objęcie przez Edwarda Rydza-Śmigłego stanowiska ministra spraw wojskowych. Włączenie się do rządu bliskich współpracowników Komendanta odbierano jako wyraz poparcia, którego nie mógł on udzielić osobiście. Wydawało się oczywiste, że Piłsudski jako długoletni lider PPS będzie wspierał działania swoich dawnych towarzyszy.

Kluczowe znaczenie miał właśnie fakt, że o ile Polska Komisja Likwidacyjna w Krakowie stanowiła dzieło koalicyjne, a Rada Regencyjna miała charakter wyraźnie konserwatywny, o tyle rząd sformowany w Lublinie miał odcień wyraźnie lewicowy. Dla wielu działaczy konserwatywnych „lewicowy” oznaczało w owym czasie – „bolszewicki”. Rzeczywiście, program reform społecznych przyjętych przez rząd Daszyńskiego był ogromnie ambitny. Zakładano całkowite równouprawnienie obywateli, ośmiogodzinny dzień pracy, nacjonalizację przemysłu, upaństwowienie donacji, majoratów i lasów, reformę rolną, ochronę socjalną pracowników, a także powszechny dostęp do bezpłatnej oświaty. Bez wątpienia musiał być to szok dla wszystkich reprezentantów klas posiadających, do tej pory wyraźnie uprzywilejowanych. Galicyjski działacz samorządowy Jan Hupka trwożliwie notował, że Daszyński:

"Ogłasza też manifest zniesienia wielkiej i średniej własności, upaństwowienie wszystkich lasów z zakazem wszelkich sprzedaży lasowych i wyrębów. Dalej socjalizację fabryk, domów i t. d."

Dla samego Hupki, dziedzica niemałego majątku, był to cios w samo serce. Ale z punktu widzenia chwili wielkie znaczenie miał też inny, notowany przez niego element proklamacji „rządu lubelskiego”:

"Daszyński ogłosił imieniem tego rządu manifest ogłaszający Radę Regencyjną za pozbawioną władzy i wyjętą spod prawa. Każdy może regentów ująć i zgładzić."

Była to oczywista przesada, nikt bowiem nie chciał zgładzić członków Rady Regencyjnej. Władze lubelskie postawiły się jednak w radykalnej opozycji względem władz w Warszawie. Starano się obrzydzić je Polakom, wskazując przede wszystkim na ich negatywny stosunek do robotniczych żądań socjalnych. Rada Regencyjna nie odnosiła się też entuzjastycznie do postulatów zwołania w pełni demokratycznych wyborów i jedynie z trudem przyjmowała wizję demokratyczno-republikańskiego charakteru ustroju przyszłego państwa. Ważne było też jednak co innego. Rząd lubelski w żadnej mierze nie był rządem bolszewickim. Jak po latach stwierdził wybitny działacz PPS Mieczysław Niedziałkowski:

"W tym tragicznie trudnym położeniu Tymczasowy Rząd Ludowy w Lublinie... skierował stanowczo, po męsku, nieodwołalnie, budownictwo państwowe na szlak demokracji, ściśle mówiąc demokracji parlamentarnej. W Lublinie, w dniu 7 listopada 1918 r., zadano cios śmiertelny komunizmowi w Polsce."

Mimo wszystko trudno było przewidzieć jak rozwinie się dalsza sytuacja. Władze lubelskie bardzo agresywnie atakowały politycznie władze w Warszawie. Polska Siła Zbrojna (zależna od Rady Regencyjnej) oraz Polska Organizacja Wojskowa (podporządkowana władzom w Lublinie) zapewniały obu stronom zaplecze militarne, które można było skierować przeciwko konkurencyjnemu ośrodkowi władzy. Struktury niemieckich i austriackich władz okupacyjnych pękały pod naporem sytuacji, szerzyła się anarchia. Jednocześnie liczba jednostek wojskowych państw centralnych oraz ich dobre uzbrojenie potęgowały ryzyko dla dalszego rozwoju sytuacji.

Nad Polską zawisła realna groźba wojny domowej.

Wielki nieobecny
Jak pamiętamy, 31 października w Magdeburgu doszło do spotkania pomiędzy Harrym Kesslerem a Józefem Piłsudskim. W tydzień później do więzienia nadeszła pilna depesza. Nakazywała ona jak najpilniejsze uwolnienie brygadiera Piłsudskiego (i towarzyszącego mu Kazimierza Sosnkowskiego) i przewiezienie obu panów do Berlina. W Niemczech było już bardzo niespokojnie. 7 listopada 1918 roku w Bawarii zdetronizowana została dynastia Wittelsbachów. Zanim wczorajsi więźniowie dotarli do celu, stolica cesarstwa Hohenzollernów pogrążyła się chaosie. 9 listopada 1918 roku w Berlinie proklamowani strajk generalny, a cesarz Wilhelm II został zdetronizowany. Jeszcze tego samego dnia w drogę do Warszawy został wyprawiony specyficzny pociąg, złożony z lokomotywy i jednego wagonu. Do stolicy odradzającej się Polski jechali Piłsudski i Sosnkowski, w towarzystwie dwóch oficerów niemieckich.

Około godziny siódmej rano 10 listopada 1918 roku pociąg wolno wtoczył się na warszawski Dworzec Wiedeński. Sytuacja w kraju była napięta do granic możliwości, a wszystkie strony konfliktu czekały niecierpliwie na przyjazd pociągu z Berlina. Wszyscy czekali na Józefa Piłsudskiego.

Po latach Adam Koc, bliski współpracownik Piłsudskiego i komendant warszawskiej POW, wspomniał dzień 10 listopada 1918 roku:

"około 3 nad ranem, zostałem obudzony przez W. Czarskiego, który zawiadomił mnie, że do Rady Regencyjnej przyszła depesza z Berlina, potwierdzająca zwolnienie przez Niemców Józefa Piłsudskiego z więzienia w Magdeburgu i że razem z pułkownikiem Kazimierzem Sosnkowski wyjechał już specjalnym pociągiem z Berlina do Warszawy. Pociąg ten spodziewany jest na Dworcu Wiedeńskim w Warszawie około 7 rano. Na dworzec ma przyjechać, celem przywitania Józefa Piłsudskiego, regent książę Zdzisław Lubomirski."

Na peronie czekali więc i Lubomirski, i Koc. Ten pierwszy miał nadzieję, że Komendantowi Legionów Polskich uda się powstrzymać groźbę rewolucji, której bardzo się obawiano. Koc reprezentował zaś piłsudczykowski Konwent Organizacji A, który wierzył, że Piłsudski stanie na czele „rządu lubelskiego” i wprowadzi w życie daleko idący program społecznych przeobrażeń. Rzeczywiście, początkowo zamierzał on wybrać się do Lublina, ostatecznie jednak zdecydował się pozostać w Warszawie.

Warszawska ulica musiała przypominać ulice Berlina. Niepewność, napięcie, przewalające się przez miasto wielotysięczne manifestacje robotnicze. Manifesty, okrzyki, czerwone flagi. W koszarach tysiące żołnierzy. Jedni marzący o tym, by jak najszybciej wrócić do domu, inni marzący o przejęciu władzy przez rady żołnierskie. W gabinetach politycznych: trwoga, niepewność i przekonanie o końcu pewnej epoki.

W takiej sytuacji w Warszawie pojawił się Józef Piłsudski. Człowiek z ogromnym dorobkiem pracy niepodległościowej. Legendarny przywódca polskich socjalistów, Sybirak, więzień, niestrudzony orędownik sprawy polskiej. Organizator Legionów Polskich, owiany legendą krwawych walk frontowych i prześladowań jakich wycierpiał także ze strony Niemców. Zręczny polityk, który potrafił przekuć klęskę państw centralnych – z którym złączył on los sprawy polskiej – w wielkie zwycięstwo. Doprowadził do tego, że Niemcy sami wysłali go do Warszawy, bo chcieli uniknąć chaosu na ziemiach polskich. Uwielbiany przez swoich podwładnych i przez warszawską ulicę. Dość powszechnie oczekiwano, że rozgoni Radę Regencyjną i przyłączy się do „rządu lubelskiego”. Stało się inaczej.

Cała władza w ręce Piłsudskiego – krok 1
Piłsudski nie chciał spieszyć się z decyzjami, nie było jednak czasu do stracenia. Jako więzień w Magdeburgu nie miał on pełnych informacji co do sytuacji w kraju, musiał więc się w niej zorientować. Jak sam wspominał:

"Chaos z którym się spotkałem w Warszawie był tak bezmierny, iż bez zastanowienia się i obeznania się z charakterem tego chaosu uważałem za niemożliwe dla siebie przystąpić do jakiejś pracy (…) szukałem wciąż coraz innego pokoju, gdziebym cokolwiek i z kimkolwiek mógł porozmawiać. Miłość więc do mnie pozostawiała mi niezwykle mało czasu do zastanowienia się i pobierania decyzji."

Sytuacja kształtowała się w następujący sposób: w Warszawie i Lublinie istniały dwa konkurencyjne ośrodki władzy. Rada Regencyjna miała rząd dusz wśród legalistów i ludzi o poglądach konserwatywnych, a „rząd lubelski” – wśród ludzi o niższym statusie społecznym i materialnym. Ważnym czynnikiem sytuacji na ziemiach polskich pozostawali Niemcy. Wojska niemieckie stacjonujące w garnizonie Warszawy liczyły ponad 10 tys. żołnierzy, natomiast kluczowe znaczenie miało zachowanie niemieckich oddziałów okupacyjnych na terenie całego Królestwa Polskiego. Dla władz w Berlinie i dla samych żołnierzy niemieckich najważniejsze było to, aby zagwarantować im powrót do domu.

Niemieccy delegaci żołnierscy już 9 listopada próbowali kontaktować się z władzami polskimi. Poszukiwali postaci o wystarczającym autorytecie, dzierżącej realną władzę. Tego dnia próby te zakończyły się niepowodzeniem. Wreszcie jednak, udało im się spotkać z Piłsudskim w nocy z 10 na 11 listopada 1918 roku. Zażądali gwarancji bezpieczeństwa i możliwości swobodnego dostania się do domu. Jak pisał Władysław Pobóg-Malinowski:

"oddziały te były już zrewoltowane, jednak zdyscyplinowane jeszcze nie tylko przez nawyk, ale i przez instynkt samoobrony; niektóre nic nie straciły ze swej przedrewolucyjnej buty i karności."

Pertraktacje w były bardzo trudne, ale stanowiły ważny moment w procesie budowy niepodległości. Józef Piłsudski okazał się jedyną osobą, która gotowa była wziąć na siebie całą polityczną odpowiedzialność za pierwociny państwa polskiego. Był też jedyną osobą, która w krytycznym momencie potrafiła znaleźć posłuch u Polaków. W konsekwencji twardych negocjacji, ustalono, że wojska niemieckie nie niepokojone opuszczą terytorium Królestwa Polskiego z bronią w ręku, składając ją dopiero w punktach granicznych. Strona niemiecka zrezygnowała też z żądania pieszego przemarszu po ziemiach polskich, a także utrzymania w swych rękach kluczowych linii kolejowych.

11 listopada 1918 roku, był wypełniony nerwowymi rachubami politycznymi. W końcu jednak, wieczorem dokonało się przekazanie Józefowi Piłsudskiemu władzy wojskowej przez Radę Regencyjną. Następnego dnia w „Monitorze Polskim”, znalazła się treść odezwy Rady Regencyjnej do narodu:

"Wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednostajnienia wszelkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju Rada Regencyjna przekazuje władzę wojskową i naczelne dowództwo wojsk polskich jej podległych Brygadjerowi Józefowi Piłsudskiemu.
Po utworzeniu Rządu Narodowego, w którego ręce Rada Regencyjna zgodnie ze swemi poprzedniemi oświadczeniami zwierzchnią władzę państwową złoży, Brygadjer Józef Piłsudski władzę wojskową, będącą częścią zwierzchniej władzy państwowej, temuż Rządowi Narodowemu zobowiązuje się złożyć, co stwierdza podpisaniem tej odezwy."

Tej odzewie towarzyszyła inna, podpisana już samodzielnie przez Piłsudskiego:

„Obywatele i Obywatelki!
Od dziś obejmuję naczelną komendę nad siłą zbrojną Polski.
Wielki przewrót w Niemczech postawił na straży interesów narodu niemieckiego rząd ludowo-socjalistyczny.
Okupacja w Polsce przestaje istnieć.
Żołnierze niemieccy opuszczają naszą ojczyznę.
Rozumiem w pełni rozgoryczenie, jakie we wszystkich kołach społeczeństwa obudziły rządy okupantów.
Pragnę jednak, abyśmy nie dali się porwać uczuciom gniewu i zemsty.
Wyjazd władz i wojsk niemieckich musi się odbyć w najzupełniejszym porządku.
Nikt niepowołany nie ma prawa występować z jakiemikolwiek zarządzeniami w stosunku do uchodzących żołnierzy.
Radzie żołnierskiej, utworzonej przez garnizon niemiecki w Warszawie, wskazałem by w okresie niezbędnym dla ukończenia odjazdu rozkazała wszystkim załogom i placówkom zachowywać się tak, jak tego wymaga nowy stan rzeczy, zarówno w Polsce, jak w Niemczech.
Obywatele! Wzywam Was wszystkich do zachowania zimnej krwi, do równowagi i spokoju, jaki powinien panować w narodzie, pewnym swej wielkości i świetnej przyszłości."

W ten sposób Józef Piłsudski skupił w swoich rękach władzę wojskową nad oddziałami wiernymi Radzie Regencyjnej. Co to w praktyce oznaczało? Po pierwsze, uzyskał on możliwość rzeczywistego zagwarantowania wojskom niemieckim bezpiecznego opuszczenia Królestwa Polskiego. Po drugie, zlikwidowana została możliwość konflikty pomiędzy rządem lubelskim a Radą Regencyjną – oddziały POW były dowodzone przez ludzi bliskich Piłsudskiemu. Miecz Damoklesa powoli zaczął odsuwać się znad głowy Polski.

Cała władza w ręce Piłsudskiego – krok 2
11 listopada 1918 roku w Warszawie manifestowały wielotysięczne tłumy zwolenników PPS. Demonstrowano masowe poparcie dla „rządu lubelskiego”. Nie było to w smak Piłsudskiemu. Delegacja socjalistów udała się tego dnia do niego, pragnąc symbolicznie wręczyć mu czerwony sztandar. Piłsudski odmówił jednak. Zaskoczonym towarzyszom odpowiedział: „mam obowiązek działania w imieniu całego narodu”.

W ten symboliczny sposób dał do zrozumienia, że nie akceptuje powołania „rządu lubelskiego”. Nie miał również zamiaru wejść w jego skład, choć taki był pierwotny zamysł organizatorów, na czele z Ignacym Daszyńskim. W takiej sytuacji, 12 listopada 1918 roku część członków rządu lubelskiego pojawiła się w Warszawie, składając dymisję na ręce Piłsudskiego. Ten ją przyjął, przy okazji w nieparlamentarny sposób komentując polityczną zręczność swych współpracowników z Konwentu Organizacji A. Był to faktyczny koniec działań lubelskiego ośrodka rządowego.

Władza stopniowo konsolidowała się w rękach Piłsudskiego. Coraz bardziej oczywiste było, że dalszy podział władzy zwierzchniej w odradzającej się Rzeczpospolitej nie ma sensu. Z tego powodu 14 listopada 1918 roku Rada Regencyjna rozwiązała się własną uchwałą. Józef Piłsudski, jako Naczelny Dowódca Wojska Polskiego, objął niepodzielną władzę zwierzchnią.

Tego samego dnia, desygnował na stanowisko premiera Ignacego Daszyńskiego, powierzając mu misję stworzenia rządu koalicyjnego, reprezentującego wszystkie najważniejsze stronnictwa polityczne. Ale to już zupełnie inny rozdział historii.

Wskrzeszenie

W ciągu 15 dni pomiędzy 31 października a 14 listopada 1918 roku dokonał się proces wskrzeszenia polskiej państwowości. Czy można wskazać w nim moment krytyczny? Byłoby to bardzo trudne. Wszystkie elementy układanki musiały do siebie pasować. W polskiej tradycji politycznej i historycznej jest miejsce i dla krwawych walk o Lwów, i dla zmagań o Śląsk Cieszyński, i dla rozbrajania Niemców przez Milicję Ludową PPS. Poczesną rolę zajmuje w niej Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej Ignacego Daszyńskiego, na zawsze zapisana została też rola Rady Regencyjnej.

Paradoksalnie, najmniej imponująco prezentuje się na tym tle aktywność największej ówcześnie siły politycznej w Polsce – Narodowej Demokracji. Jej krajowi przywódcy okazali się politykami mało efektywnymi. Jej liderzy, z Romanem Dmowskim i Stanisławem Grabskim na czele, działali w Komitecie Narodowym Polskim, który był reprezentantem polskich interesów uznawanym przez wszystkie mocarstwa Ententy. Ich globalny wkład w odzyskanie niepodległości przez Polskę jest bardzo istotny. Jednak listopadzie 1918 roku to nie oni grali pierwsze skrzypce.

Bez wątpienia najważniejszą postacią był wówczas Józef Piłsudski. Zamiast dzielić – jednoczył, zamiast różnić – łagodził. Zapracował wówczas bardzo solidnie na miano ojca narodu. To on był właściwym człowiekiem, który pojawił się we właściwym momencie. I świadomy tego, że znaczenie polityczne Polski jest funkcją stosunków rosyjsko-niemieckich wykonał właściwe ruchy.

Bibliografia:

  1. Ajnenkiel Andrzej, Od rządów ludowych do przewrotu majowego, Wiedza Powszechna, Warszawa 1978;
  2. Ajnenkiel Andrzej, Z dziejów Tymczasowego Rządu Ludowego w Lublinie, „Kwartalnik Historyczny”, LXV (1958) nr 4;
  3. Bardach Juliusz, Leśnodorski Bogusław, Pietrzak Michał, Historia ustroju i prawa polskiego, LexisNexis, Warszawa 2005;
  4. Cat-Mackiewicz Stanisław, Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 5 lipca 1945 r., Puls, Londyn 1993;
  5. Garlicki Andrzej, U źródeł obozu belwederskiego, PWN, Warszawa 1983;
  6. Grabski Stanisław, Pamiętniki, Czytelnik, Warszawa 1989;
  7. Hupka Jan, Z czasów wielkiej wojny. Pamiętnik nie kombatanta, Księgarnia A. Krawczyński, Lwów 1937;
  8. Nałęcz Tomasz, Orły w kurniku, „Polityka”, nr 46 (2011);
  9. Piłsudski Józef, Pisma zbiorowe, t. IX, KAW, Warszawa 1989;
  10. Pobóg-Malinowski Władysław, Najnowsza Historia Polityczna Polski, t. 2 1914-1939, B. Świderski, Londyn 1967;
  11. Suleja Włodziemierz, Józef Piłsudski, Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków 2004;
  12. Zaremba Zygmunt, Wspomnienia. Pokolenie przełomu, Wyd. Literackie, Kraków 1983.

 

Michał Przeperski

Portal historyczny Histmag.org

Ten materiał został opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0 Polska.

2. Pułk Szwoleżerów w 1918 roku

Po udanym w nocy z 15/16 II 1918 r. przejściu frontu na stronę rosyjską pod Rarańczą oddziałów II Brygady Legionów Polskich, celem połączenia się z korpusem gen. Józefa Dowbor-Muśnickiego, wobec bezcelowości jego istnienia, dnia 18 II 1918 r. 2 Pułk Ułanów LP został rozwiązany. Co jest znamienne: dowódca Pułku, płk Roman Kawecki – jako poddany austriacki i zawodowy oficer CK armii - odjechał i zameldował się w Wiedniu do dalszej służby austriackiej, większość zaś oficerów, podoficerów i ułanów dzięki przychylności oddziałów Węgierskich oraz np. kolejarzy, którzy ułatwili ucieczkę, przedarła się z terenów przyfrontowych do Siedmiogrodu, na Węgry i do Polski podejmując tam niejednokrotnie dalsze działania niepodległościowe. Przedtem została ukryta bądź zniszczona broń, a akta sztabu wywiezione. W miejscu stacjonowania Pułku pozostała garstka ułanów, tj. 16 oficerów i 192 ułanów, konieczna dla utrzymaniu przy życiu koni. Dnia 19 II 1918 r. resztki pułku zostały otoczone przez baony honwedów. Ułanów internowano w m. Huszt na Węgrzech, a poddanych cesarza austro-węgierskiego sukcesywnie wcielono do CK jednostek kierowanych na front Włoski. Należy nadmienić, że kilku ułanów znalazło się w szeregach II Brygady LP, którzy wraz z nią przebili się na drugą stronę frontu.

W kilka miesięcy później, w listopadzie 1918 r. w Krakowie, w zmienionej już sytuacji politycznej i wobec tworzenia się struktur przyszłego Wojska Polskiego powstał zamysł odtworzenia jednostki, która przejęłaby tradycje 2 Pułku Ułanów Legionowych. Podstawą odradzającego się pułku byli żołnierze i oficerowie pochodzący z wszystkich trzech zaborów, zwłaszcza jednak ułani tej jednostki z czasów legionowych.

Jednostka w strukturach Wojska Polskiego najpierw funkcjonowała jako 2 Pułk Ułanów Wojsk Polskich, by w styczniu 1919 r. przyjąć miano 2 Pułku Szwoleżerów, a następnie 2 VI 1919 r. dla upamiętnienia szarży pod m. Rokitna w 1915 r. dodano mu miano Rokitniańskich.

Do ponownej walki, tym razem o utrzymanie niepodległości państwa polskiego, Pułk nie stanął jako jednorodna jednostka. W tej specyficznej sytuacji przełomu lat 1918/19 każdy świeżo sformowany i uzbrojony oddział był niezwłocznie wysyłany na front. Już 9 XI 1918 r. do walki w składzie Armii gen. Władysława Sikorskiego został skierowany pluton pod dowództwem plutonowego Henryka Dobrzańskiego. Jego szlak bojowy wiódł przez Lwów, Sławatycze, Basiówkę i Bartałów, gdzie się odznaczył. Do Pułku pluton powrócił w czerwcu 1919 r. już jako 3-plutonowy szwadron.
Dnia 3 XII 1918 r. wyruszył na front w Małopolsce Wschodniej półszwadron pod dowództwem por. Andrzeja Kunachowicza, a drugi półtoraszwadron, dowodzony przez por. Józefa Łepkowskiego w dniu 21 stycznia, na front wołyński. W międzyczasie wyrusza również pododdział rtm. R. Bogusza w sile ok. sześćdziesięciu szabel. Pozostałe pododdziały, tj. 3 i 4 szwadron w styczniu 1919 r. rozpoczęły walkę na froncie cieszyńskim w grupie gen. Franciszka Ksawerego Latinika, odznaczając się pod Skoczowem i Kończycami oraz pełniąc służbę zwiadowczą i dozorującą linii Wisły.