Szlak Bojowy

Szlak bojowy Pułk rozpoczął w dniu 1 X 1914 r., kiedy to szwadrony 2 i 3, transportem kolejowym wyruszyły z Krakowa na front węgierski. W tzw. kampanii karpackiej szwadrony te brały udział w około 20 potyczkach i bitwach. W bardzo trudnych warunkach terenowych i atmosferycznych (teren górzysty i zima) w walkach wyróżnił się zwłaszcza 2 szwadron zdobywając laury w bitwie pod Mołotkowem w dniu 29 X 1914 r., w potyczce pod Sokołówką (XI 1914 r.) i Kirlibabą (24 I 1915 r.). Również kolejna, wiosenna kampania, tzw. bukowińska zaowocowała około 11 akcjami, z których najważniejszym było starcie obu szwadronów kirasjerami rosyjskimi u brzegów rzeki Prut (14 V 1914 r.) oraz pościgiem po przełamaniu frontu przez piechotę II Brygady LP (8 VI 1915 r.).

Szarża pod Rokitną

Do najbardziej spektakularnej akcji ułanów doszło w czerwcu 1915 roku pod m. Rarańcza, gdzie zadanie przełamania frontu rosyjskiego dostały pododdziały legionowe, dowodzone przez płk. Józefa Hallera. Miejscowość ta, wobec uporczywości walk i ponawianych nieskutecznie ataków, stała się podstawą do jednej z najsłynniejszych szarży jazdy polskiej.

12 czerwca 1915 oddziały II Brygady Legionów Polskich działały w rejonie wsi Rokitna (obecnie Ukraina). Z polskimi oddziałami sąsiadowały oddziały związku taktycznego pułkownika D. Pappa z prawej strony, a od lewej oddziały 42 Dywizji Piechoty. Rozpoczął się wspólny atak w celu zdobycia zajmowanych przez Rosjan pozycji w okolicy wsi Rokitna.  Broniło się tam ok. 4 tys. piechurów rosyjskich. Umocnienia te były przez cały dzień szturmowane bez skutku przez piechotę. Pomimo zaciekłych walk wojska austriackie i polskie nie osiągały założonych celów strategicznych. 13 czerwca w godzinach przedpołudniowych pozycjom 42 Dywizji zaczęły zagrażać nacierające oddziały rosyjskie. Około południa do dywizjonu ułanów powrócił rtm. Dunin-Wąsowicz, który został wezwany do szefa sztabu II Brygady kapitana Vargasa. W celu wyparcia oddziałów rosyjskich z pozycji we wsi Rokitna oba szwadrony dywizjonu miały zaatakować z lewej flanki, wspierając piechotę szturmującą potrójne okopy rosyjskie. I wtedy podjęto decyzję o szarży, której wykonania podjął dowódca Dywizjonu z 2 szwadronem ułanów. Jej celem było sforsowanie czterech linii transzei Rosyjskich wykopanych na zboczu wzniesienia zabudowanego domami wsi Rokitna. 

 Rtm. Zbigniew Dunin-Wąsowicz osobiście poprowadził swoich ułanów do walki. W bogatej literaturze pamiętnikarskiej taki można m.in. znaleźć jej opis: „Wtedy rotmistrz Dunin-Wąsowicz podjechał pod osłoną zarośli do rzeki, przebył ją w bród, trzeci szwadron zostawił w odwodzie, drugim zaś przeciął kłusem dolny okop i ruszył do natarcia na cztery następne linie okopów broniące wsi. Padła komenda: Rozwinięty w lewo! Szable w dłoń! Pierwszą linię okopów wzięli z zaskoczenia bez trudu. Maszynowy ogień, z drugiego okopu okazał się morderczy, ale ucichł od ułańskich szabel. Wtedy zajazgotały maximy z trzeciego – po zdobyciu każdego okopu następny dziesiątkował nacierających. Z sześćdziesięciu pięciu doszło do czwartej linii dziewięciu. Zanim to się stało jedna z kul ugodziła śmiertelnie rotmistrza Dunin-Wąsowicza”.

Po tej szarży Rosjanie w nocy opuścili bez strzału bronioną pozycję. W szarży uczestniczyło 62 ułanów, poległo 15,  a 25 zostało rannych (w tym 3 w niewoli).

Opis Szarży - Opowiada: Piotr Borowiec

15 czerwca 1915 roku w Rarańczy na miejscowym cmentarzu odbył się pogrzeb 15 poległych w szarży ułanów. Na trumnie Zbigniewa Dunin-Wąsowicza przykrytej czerwonym suknem z wyszytym na nim orłem polskim położono ułańskie czako i złamaną szablę. Po uroczystościach odprawionych przez księdza Józefa Panasia i przemowach uczestnika szarży wachmistrza Sokołowskiego i porucznika Kordeckiego odśpiewano Boże coś Polskę i złożono trumny do wspólnej mogiły. W okresie powojennym mogiły ułanów 2 szwadronu znalazły się poza granicami kraju w Rumunii. Po nawiązaniu kontaktów pomiędzy 2 Pułkiem Ułanów a 11 Pułkiem Huzarów Rosiori i od 1918 roku to oni opiekowali się grobami polskich legionistów w Rarańczy.

Na mocy porozumienia między Rzecząpospolitą a Rumunią w lutym 1923 roku przeprowadzono ekshumację zwłok, które przewieziono do kraju. 25 lutego 1923 roku odbył się w Krakowie uroczysty pogrzeb poległych w szarży ułanów. Brał w nim między innymi udział Józef Piłsudski oraz biskup Adam Stefan Sapieha. Piłsudski udekorował trumny orderami Virtuti Militari V klasy. Po uroczystościach na Rynku kondukt żałobny udał się na Cmentarz Rakowicki. Tutaj do zgromadzonych przemawiali ksiądz Władysław Antosz, dawny kapelan legionowy, płk Janusz Maleszewski, uczestnik szarży oraz generał Stanisław Szeptycki, który w imieniu Piłsudskiego udekorował Orderami Virtuti Militari tych uczestników szarży, którzy nie byli odznaczeni wcześniej. W dwa lata później odsłonięto pomnik na grobie ułanów.

Szarża pod Rokitną stała się kanwą dla jednej z piosenek legionowych tzw. „Pieśni Szwadronu Wąsowicza”[7], w której upatruje się korzeni późniejszych popularnych kupletów dwuwierszowych opisujących w humorystyczny sposób wojenne losy poszczególnych polskich pułków kawaleryjskich tzw. „Żurawiejek”[1]. Szarża jest także wspominana w drugiej zwrotce pieśni "Czerwone maki na Monte Cassino".

Walki pod Rokitną zostały upamiętnione na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie, napisem na jednej z tablic, w okresie II RP i po 1990 "ROKITNA 13 VI 1915".

 

Bitwa pod Komarowem

 W drugiej dekadzie kwietnia 1920 R. Pułk został przerzucony do Galicji Wschodniej. W ramach Frontu Ukraińskiego stoczył szereg krwawych potyczek, wziął udział w zagonie na m. Koziatyń (trzykrotna szarża na dworzec kolejowy zakończona wzięciem do niewoli tysięcy jeńców, wielu składów kolejowych i wszelakiej broni), a później w walkach obronnych z pododdziałami Armii Konnej Siemiona Budionnego. 

Pomiędzy zagonem kawalerii polskiej na Koziatyń a zwycięstwem pod Komarowem minęły trzy miesiące. W tym czasie było kilka niepowodzeń Wojska Polskiego: odwrót spod Kijowa pod Lwów i Zamość na froncie południowym oraz odwrót na Płock, Wyszków i Radzymin na froncie północnym. 1 Armia Konna Siemiona Budionnego (cztery dywizje i jedna samodzielna brygada, ok. 30 tys. żołnierzy, 31 tys. koni, cztery pociągi pancerne – w sumie 13 brygad, w tym około połowy Kozaków) wspierana była zawsze przez dywizję piechoty. Jazda polska o wiele słabsza od Konarmii nie była w stanie jej zatrzymać, mogła jedynie opóźniać działania i wstrzymywać, osłaniając odwrót własnej piechoty, artylerii i taborów. W odwrocie wojsk polskich topniały siły szwadronów i pułków, ginęli szczególnie oficerowie. Odwrót trwał. Był on serią bitew i potyczek, w których strona polska cofała się. Nieprzyjaciel także ponosił straty i to nie tylko w walce. Z 1 Armii Konnej dezerterowało bardzo wielu żołnierzy, przechodząc na stronę polską. Przechodziły grupy i całe oddziały. Dezerterzy chcieli od razu walczyć z bolszewikami, wcielano ich do wielu pułków. W okresie późniejszym sformowano z nich brygadę pod dowództwem kozackiego oficera esauła (majora) Jakowlewa.

Po nieudanych próbach zdobycia Lwowa 1 Armia Konna, ponaglana rozkazami dowództwa bolszewickiego, skoncentrowała się w rejonie Sokala i stąd 27 sierpnia wyruszyła z pomocą Frontowi Zachodniemu Michaiła Tuchaczewskiego. Budionny szedł na Lublin. Po drodze chciał zdobyć Zamość. Po całej serii potyczek Konarmia liczyła ok. 7 tys. żołnierzy, 31 dział, 270 karabinów maszynowych i 7 samochodów pancernych. Marszowi 1 Armii Konnej zagrażała 3 Armia gen. Zygmunta Zielińskiego. Naczelne Dowództwo WP uznało, że zarysowuje się kolejna możliwość osaczenia i rozbicia 1 Armii Konnej. Aby skoordynować akcję przeciw Budionnemu, gen. Zielińskiemu podporządkowano Grupę gen. Stanisława Hallera (13 Dywizję Piechoty, 1 Dywizję Jazdy). 3 Armię miały wzmacniać 9, 10 i 18 Dywizja Piechoty, ściągane z północy po pogromie Tuchaczewskiego nad Wisłą. Dowodzący 3 Armią od 30 sierpnia gen. Władysław Sikorski postanowił stoczyć bój z 1 Armią Konną w rejonie Zamościa i Komarowa. Plan Sikorskiego przewidywał związanie głównych sił Budionnego pod Komarowem przez czołowe uderzenie Grupy gen. Hallera i dwustronne oskrzydlenie siłami 10 Dywizji Piechoty gen. Lucjana Żeligowskiego z rejonu Zamościa na Tyszowce oraz 2 Dywizji Piechoty Legionów płk. Michała Żymierskiego z Grabowca na Miączyn.

W skład 1 Dywizji Jazdy wchodziły dwie brygady: VI Brygada Jazdy pod dowództwem Konstantego Plisowskiego (1 Pułk Ułanów Krechowieckich płk. Sergiusza Zahorskiego, 12 Pułk Ułanów Podolskich rtm. Tadeusza Komorowskiego, 14 Pułk Ułanów Jazłowieckich rtm. art. konnej Michała Beliny-Prażmowskiego, 1 i 2 baterie 3 dak), 7 Brygada Jazdy płk. Henryka Brzezowskiego (2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich rtm. Rudolfa Ruppa, 8 Pułk Ułanów Księcia Józefa Poniatowskiego rtm. Kornela Krzeczunowicza, 9 Pułk Ułanów Małopolskich mjr. Stefana Jacka Dembińskiego, 1 bateria 1 dak, 2 bateria 6 dak). Dywizję wzmacniał Batalion Szturmowy 1 Dywizji Jazdy kpt. Stanisława Maczka (trzy kompanie, kilka karabinów maszynowych, podwody do przewozu wojska). Siły polskie pod Komarowem liczyły ok. 1500 żołnierzy, 70 ciężkich karabinów maszynowych i 16 dział, a siły radzieckie liczyły ponad 6000 żołnierzy, około 350 ckm-ów oraz około 50 dział.

20 sierpnia, gdy trwała Bitwa Warszawska, Budionny postanowił, zgodnie z dyrektywą Kamieniewa, zaprzestać ataków na Lwów i ruszyć wesprzeć wojska bolszewickie pod Warszawą, chcąc jednak po drodze zdobyć Zamość broniony przez 31 Pułk Strzelców Kaniowskich pod dowództwem kpt. Mikołaja Bołtucia, który wspomagała 6 Dywizja Strzelców Siczowych pod dowództwem płk. Marka Bezruczki. Umożliwiło to Grupie gen. Hallera doścignąć przeciwnika, który przez trzy dni ponawiał ataki na miasto. 29 sierpnia wieczorem pododdziały płk. Juliusza Rómmla natknęły się na tyły 1 Armii Konnej, biorąc 200 jeńców, w tym politruka 1 Armii Konnej, oraz zdobywając 7 ckm-ów, tabory i baterię armat oraz samochód. Rankiem 30 sierpnia 1 Dywizja Jazdy obsadziła miasto Huczwa. Po południu Dywizja otrzymała rozkaz gen. Hallera przesunięcia 6 Brygady Jazdy w rejon Wolica Brzozowa–Zubowice, a 7 Brygady Jazdy – do Komarowa.

30 sierpnia polskie wojska broniące Zamościa odparły na przedpolu miasta atak Konarmii. W tym czasie Polacy wzięli Konarmię w kleszcze od zachodu przez załogę Zamościa, od północy przez 2 Dywizję Piechoty Legionów, od południa przez Grupę Pościgową gen. Stanisława Hallera. Grupa Pościgowa Hallera składająca się z 1 Dywizji Jazdy płk. Juliusza Rómmla i 13 Dywizji Piechoty wzięła na siebie główny ciężar walki. Zarządzono ogólne natarcie: 1 Dywizja Jazdy na Cześniki, a 13 Kresowa Dywizja Piechoty Stanisława Hallera na Zamość. 31 sierpnia o 7 rano 1 Dywizja Jazdy weszła w bezpośrednią styczność z 1 Armią Konną u zachodniego krańca bagien komarowskich we wsi Wolica Śniatycka, gdzie 7. Brygada Jazdy zdobyła wzgórze nr 255 i odparła kontratak. Budionny widząc zagrożenie okrążeniem, wydał rozkaz uderzenia w rozbieżnych kierunkach: 11 Dywizja Kawalerii (ok. 1500 żołnierzy stanu bojowego) na Komarów, a 14 Dywizja Kawalerii (ok. 1800 żołnierzy stanu bojowego) na Grabowiec (4, 6 Dywizja Kawalerii i „Osobnaja Brygada” (ok. 800 żołnierzy stanu bojowego) pozostawały w rejonie Zamościa).

Zagrożona okrążeniem 1 Armia Konna Budionnego chciała wydostać się z pułapki, lecz drogę zastąpiła im 1 Dywizja Jazdy płk. Rómmla, co doprowadziło do rozpoczęcia bitwy. Pierwszy zaatakował Batalion Szturmowy kpt. Maczka, uderzając spod wsi Waręż i wychodząc na tyły Budionnego. 7. Brygada walczyła z 11 Dywizją Konarmii, uderzając w nią kilkakrotnie konnymi szarżami. Uderzenia nie dawały rezultatu ze względu na małe stany pułków. Krwawiły pułki 7 Brygady, zwłaszcza 9 pułk ułanów, który stracił pod Komarowem 6 oficerów i blisko 100 ułanów. Wreszcie weszła do walki 6 Brygada. Do walki wchodziły kolejno pułk krechowiecki i ułani jazłowieccy. Wspiera je kolejnym uderzeniem 7 Brygada. Z prawej flanki wchodzi do walki 12 pułk ułanów – baterie prowadzą szybki ogień. W kilkadziesiąt sekund obraz bitwy zmienił się zupełnie. Budionnowcy wycofują się z pola walki pod naporem krechowiaków i 14 pułku. Konarmia była w odwrocie.

To nie był jednak koniec bitwy. Obie polskie brygady mocno się wykrwawiły. Nie można było liczyć na uzupełnienia i nie można było przejść do odwodu. Od strony Cześnik 1 Dywizję ubezpieczał 1 pułk ułanów. Między godz. 13 a 14 płk Rómmel otrzymał meldunek od lotników o odwrocie głównych sił Budionnego drogą Werbkowice – Hrubieszów, wobec czego ok. godziny 15:00 płk Rómmel rzucił do walki 6 Brygadę na Niewirków, zamierzając odciąć odwrót 1 Armii Konnej. Uderzyli krechowiacy i jazłowiacy. 12 pułk ułanów ubezpieczał prawe skrzydło od wsi Śniatycze. Lewe w Cześnikach ubezpieczał dywizjon 1 pułku ułanów wraz z konną baterią zdobytą rankiem z częścią obsługi, która zamiast do niewoli poszła od razu do walki po stronie polskiej. Tymczasem ok. 17 Budionny podjął kontruderzenie 6. Dywizją, które powstrzymała po powrocie na pole bitwy 7. Brygada Jazdy płk. Brzezowskiego. Powstrzymać ją usiłował dywizjon krechowiaków, cofający się pod naporem kozaków. Szarża dwóch polskich pułków – 8 i 9 nie trwała długo. Przeciwnik nie podjął walki. Bolszewicy przepuścili przez swoje szyki ułanów polskich i uderzyli z boków. Przez kilka minut los walki był niewiadomy. Od tyłu nadciągnął 8 pułk, potem zawrócił 9 pułk. Od strony Niewirkowa przycwałował dywizjon krechowiaków na czele z płk. Rómmlem. Z ław Kozaków coraz liczniejsze grupki odpryskiwały w tył. W końcu cała masa ustąpiła, odchodząc do lasków Woli Śniatyckiej.

O ostatecznym zwycięstwie zadecydowała szarża oddziału rotmistrza Kornela Krzeczunowicza z 8 Pułkiem Ułanów, która w galopie wbiła się w szeregi przeciwnika i zdobyła m.in. samochód Budionnego. Brawurowa szarża poderwała 8. pułk ułanów i szwadron 1. pułku ułanów. Po gwałtownej walce Sowieci rozpoczęli ucieczkę z pola bitwy. O szarży tej napisał dowódca 1 Dywizji Jazdy w rozkazie z 13 maja 1921 roku płk Juliusz Rómmel:

"Na koniec jedna z najświetniejszych szarż z całej wojny polskiej, szarża 8-go pułku ułanów pod dowództwem nieustraszonego rotmistrza Krzeczunowicza, która ostatecznie zdecydowała los całej bitwy."

Bitwę przerwały zapadające ciemności.

Nie podjęto pościgu za wrogiem, ponieważ zapadał zmrok, a polscy żołnierze byli przemęczeni, walcząc od rana bez chwili wytchnienia. Część oddziałów 1 Armii Konnej zdołała się przebić przez słabą barierę obrony źle dowodzonej przez płk. Żymierskiego 2 Dywizji Piechoty Legionów. Jednak Konarmia została mocno osłabiona i zmieniła kierunek odwrotu.

Izaak Babel opisał ówczesny stan Konarmii: „Dowódcy przygnębieni. Groźne oznaki rozkładu armii”

Siła bojowa 1 Armii Konnej Budionnego została złamana i już jej nie odzyskała, jednak jeszcze 1 września pod Hrubieszowem zdołała zdziesiątkować 4. Pułk Piechoty, nie była już jednak zdolna do działań ofensywnych. Po udziale w bolszewickiej inwazji na Polskę z 20-tysięcznej 1 Armii Konnej pozostało ok. 3 tys. żołnierzy[4]. 25 września 1 Armia Konna Budionnego została wycofana z frontu polskiego i skierowana na front południowy. W pościgu za Konarmią kilka dni później Grupa gen. Władysława Jędrzejewskiego rozbiła brygadę Iwana Tiuleniewa.

10 października 1920 dywizja w której służył Izaak Babel została karnie rozwiązana z powodu szerzącego się w jej szeregach bandytyzmu.

Bitwa pod Komarowem była największą od 1813 roku bitwą kawalerii. 1 Dywizja Jazdy walczyła z dwoma dywizjami jazdy Konarmii, które zostały rozbite, tracąc 2/3 swego stanu osobowego. Straty strony polskiej to ok. 300 poległych i rannych (20% stanu bojowego 1 Dywizji Jazdy) i 500 koni. Największe straty były w 9. pułku ułanów – 120 poległych i rannych, w tym trzech dowódców szwadronów.

kampania wrześniowa

 Przed wskazaniem szlaku bojowego Pułku we wrześniu 1939 r. należy się kilka uwag formalnych, co do statusu kawalerii w Wojsku Polskim po 1935 r. Ułani, szwoleżerowie i strzelcy konni mieli takie same zadania – poruszali się konno i walczyli pieszo. Przeznaczeni byli do typowej walki kawaleryjskiej z szarżą włącznie oraz do rozpoznania, do ubezpieczania skrzydeł zgrupowań wojsk i do osłony odwrotu. Szwadron karabinów maszynowych służył do wsparcia i przygotowania szarży oraz do współdziałania w walce pieszej – ze wskazaniem na tę ostatnią. Szkolenie kawalerii upodabniało się coraz bardziej do szkolenia piechoty. Konie były szybkim środkiem przerzutu ułanów z miejsca na miejsce (wg instrukcji z 1939 r. walkę w szyku pieszym uznano za podstawowy rodzaj działań. Kawaleria była jedyną bronią szybką, względnie tanią, mająca odpowiednie zaplecze i fachowców, czego niestety nie można było jeszcze powiedzieć o jednostkach zmotoryzowanych.

Nie było już lanc, które przestały być istotnym elementem uzbrojenia. Kawalerzyści byli wyposażeni dalej w szable, ale podstawą ich uzbrojenia były karabinki, pistolety cekaemy, erkaemy działka ppanc.
i granaty, a także bagnety, z których dość powszechnie – jak się szybko okazało - robili użytek. Tuż przed wojną przestano również epatować barwami pułkowymi tak znamiennymi dla Kawalerii. Pozostał
na patkach kołnierza proporczyk (w przypadku 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich srebrny z amarantową żyłką pośrodku), a okrągłe czapki (w 2 Pułku Szwoleżerów noszone z białym otokiem) przed wrześniem 1939 r. zastąpiono hełmami i polowymi rogatywkami.

Na czas wojny 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich oddelegowany został do składu Armii „Pomorze” w ramach Pomorskiej Brygady Kawalerii pozostającej pod dowództwem gen. bryg. Stanisława Grzmota-Skotnickiego, w skład, której weszły również 16 Pułk Ułanów Wielkopolskich im. gen. dyw. Gustawa Orlicz-Dreszera (Bydgoszcz), 18 Pułk Ułanów Pomorskich (Grudziądz), 8 Pułk Strzelców Konnych (Chełmno), 11 Dywizjon Artylerii Konnej (Bydgoszcz), 10 Szwadron Pionierów, Szwadron Łączności, Szwadron Kolarzy, 81 Dywizjon Pancerny i 91 Bateria Artylerii Przeciwlotniczej.

Jednak bezpośrednio przed działaniami wojennymi, w sierpniu 1939 r. Pułk wszedł w skład Oddziału Wydzielonego „Starogard” mającego za zadanie osłonę Korpusu Interwencyjnego, złożonego z 13 DP
i 27 DP, któremu postawiono zadanie w przypadku konfliktu o Gdańsk zajęcie miasta i obronę mieszkańców narodowości Polskiej. Do interwencji nie doszło, a Pułk dnia 29 sierpnia powrócił pod rozkazy dowódcy Pomorskiej BK. Następnego dnia jednostka, pozostawiając stanowisko dowodzenia w Starogardzie, wyszła z koszar na, tzw. postój ubezpieczony rozlokowując się w m. Nowa Wieś, Żabno, Krąg i Borzechowo, przyjmując ugrupowanie obronne na kierunkach Swarożyn, Linowiec, Skarszewy.

Po wybuchu wojny, do 2 września, szwadrony Pułku pozostały na stanowiskach, prowadząc intensywne rozpoznanie w wyznaczonych wcześniej kierunkach. W nocy z 1 na 2 września saperzy Pułku dokonali zniszczeń na okolicznych wiaduktach i mostach. Tej nocy z jednostki odszedł 2 szwadron pod dowództwem rtm. Jana Przeździeckiego, odkomenderowany do osłony 2 baonu strzelców. Rankiem dnia 2 września Pułk otrzymał rozkaz odejścia ugrupowaniem marszowym na południe, co też jednostka bezzwłocznie uczyniła.

W dniach 2 – 3 września Pułk stoczył swoje pierwsze walki w Borach Tucholskich w okolicach Osia. idąc ze Starogardu przed Osiem został dwukrotnie zbombardowany, co spowodowało opóźnienie
w marszu. O świcie na wyznaczonej zbiórce na szosie Drzycim-Dąbrówka stawiło się tylko ok. 300 szwoleżerów, tj. 3 szwadron, pluton szwadronu 4, pluton szwadronu CKM i poczet dowódcy Pułku. W tym dniu ta część Pułku stoczyła wraz z resztą oddziałów Brygady ciężkie walki odwrotowe na kierunku Bydgoszczy w okolicach m. Gruczno i następnie Topolno. W okrążeniu znalazł się 3 szwadron i pluton łączności, które przebiły się do Wisły. Ponosząc ciężkie straty pododdziały przeprawiły się na drugi brzeg, by wieczorem dołączyć do Pułku. Ten, wraz z całością Brygady, zdołał się przebić z Borów Tucholskich w rejon Bydgoszczy.

Większość Pułku (ok. 400 szwoleżerów), tj. 1 i 4 szwadron (bez plutonu), szwadron ckm, pluton pionierów, poczet sztandarowy, adiutantura pułku oraz tabory, nie odnalazłszy trzonu Pułku odeszła
w rejon Przysierska. Tam, dniu 3 września oddziały pułku zostały znowu dotkliwie zbombardowane.
Tego dnia dodatkowe straty poniosły od spotkanych oddziałów 3 DPanc., z którymi podjęły zacięte walki. Pod Przysierskiem 1 szwadron rozdzielił się. Część po zaciętych walkach dostał się do niewoli wraz
z żołnierzami 9 DP oraz ułanami 16 Pułku Ułanów Wielkopolskich.

Szwadron ckm pod dowództwem rtm. Romana Łozińskiego okrążony, pozostawiając ciężki sprzęt i konie, w nocy z 3 na 4 września, w rejonie Bratwina przeprawił się na wschodni brzeg Wisły. Dnia 6 września spieszeni szwoleżerowie dotarli do Włocławka, do Ośrodka Zapasowego pułku.

Czwarty szwadron przystąpił do przeprawy przez Wisłę w rejonie Świecia. Do przeprawy zwartym oddziałem nie doszło, gdyż szwadron został przez lotnictwo hitlerowskie o raz jego broń pancerną dokumentnie rozbity. Przez Wisłę przeprawili się nieliczni.

Drugi szwadron przybył pod przeprawę w Świeciu rankiem 3 września i z marszu wszedł do akcji bojowej na południe od m. Przechowo. Dwa plutony po ciężkich walkach zdołały się oderwać od wroga
i przedostać w rejon Bydgoszczy gdzie dołączyły do reszty pułku. Druga część szwadronu pozostająca w osłonie (I pluton) została okrążona pod Kosowem k/Świecia przez oddziały 3 DPanc. i broniła się do ostatniego naboju. Tutaj poległ m.in. por. Antoni Kubicki, a wielu szwoleżerów potopiło się w nurtach Wisły.

W dniach 4 – 7 września uratowane z matni Borów Tucholskich pododdziały pułku dozorowała, linię Wisły w rejonie Solca Kujawskiego. W tych dniach walcząca część jednostki weszła w skład Zbiorowego Pułku Pomorskiej Brygady Kawalerii. Pułk uzupełniono do stanu dwóch szwadronów liniowych, szwadronu kolarzy, plutonu ckm, plutonu łączności i działka ppanc. Dowódcą tak zreorganizowanego Pułku został ppłk. Tadeusz Łękawski, który jednocześnie pełnił obowiązki zastępcy dowódcy Pomorskiej BK, tj. płk. dypl. Jerzego Jarzębskiego.

Zwolniony z dniem 7 września z obowiązku dozoru Wisły Pułk odszedł poprzez Aleksandrów Kujawski w rejon Izbicy, gdzie otrzymał zadanie wzięcia udziału w natarciu Armii „Poznań” na skrzydła i tyły wojsk hitlerowskich idących na Warszawę w składzie GO gen. bryg. S. Grzmota-Skotnickiego. Po nawiązaniu łączności w dniu 9 września z Podolską Brygadą Kawalerii, w dniu 10 września prowadził rozpoznanie w kierunku Zgierza pod Łodzią. Od 11 do 12 września pułk walczył krwawo nad Bzurą, pod Ozorkowem. W dniach 12 – 16 września ubezpieczał jako straż tylna odwrót resztek Armii „Poznań” i „Pomorze”. W tych ciężkich walkach odwrotowych Pułk Pomorskiej BK stracił gros swoich sił tak, że w dniu 17 września stopniał do dwóch niewielkich szwadronów. Tego dnia pułk walczył w okolicach m. Giżyce, Wężyk i Piotrowa. Pod naporem pododdziałów Wehrmachtu szwoleżerowie wraz z pozostałymi jednostkami WP zmuszone zostały do wycofania się. Polscy kawalerzyści cofając się, pozostawili w jednym z gospodarstw archiwum pułkowe, które w części zostały odkryte przez hitlerowców i wywiezione w nieznanym kierunku. Nie znaleźli jednak najbardziej cennych pamiątek, tj. sztandaru 2 Pułku z 1920 r., dwóch bogato haftowanych proporców do fanfar, grotu sztandarowego drzewca, Księgi Pamiątkowej Pułku z lat 1922-1939 oprawionej w skórę, które to gospodarz zdążył zamurować w ścianie starej obory. W kolejnych dniach pułk przeszedł do Puszczy Kampinoskiej i tutaj - już bez cennego balastu - dalej prowadził walki osłonowe Armii „Poznań”. Po 22 września pułk usiłował się przebić do Warszawy, jednak próby te – poza małymi wyjątkami - były bezskuteczne. W obronie stolicy bierze udział jedynie Dywizjon Marszowy, który od 19 września przydzielono do 19 pp. W obronie Warszawy walczył na Dolnym Mokotowie w rejonie Królikarni. Skapitulował wraz z obsadą stolicy 27 IX 1939 r. Właściwie po 23 września nie można już mówić o Pułku jako jednostce zwartej. Ostatnie rozproszone pododdziały 2 Pułku kapitulowały 27 września w rejonie Janowa Lubelskiego i 30 września (resztki szwadronu marszowego por. rez. Jana Sędzimira i rtm. Czesława Dmochowskiego) w okolicach m. Orlicz k/Kurowa w Lubelskiem.

Podsumowując, 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich w Wojnie Obronnej prowadził działania zdecydowane, nacechowane wielką odwagą i wolą zwycięstwa. Dla szwoleżerów walka i życie, życie i walka zlało się w jedno. Liczyły się honor i umiłowanie ojczyzny. Jednostka brała udział w bitwach: przesłonowej w Borach Tucholskich, o utrzymanie linii Wisły i przepraw mostowych i nad Bzurą, przebijała się
do Warszawy i wreszcie walczyła w jej obronie. Wielokrotnie jako ostatnia schodziła z pól bitewnych, zdziesiątkowana przez silniejszego wroga, ale do końca zachowując kawaleryjską spoistość i jedność
oraz kawaleryjski honor. Jej żołnierze, po wrześniu 1939 r., znaleźli się w szeregach w PSZ na Zachodzie jak i wojsku Berlinga. Walczyli również – chociaż w skromnej liczbie - w konspiracji, zwłaszcza w szeregach Związku Walki Zbrojnej, Armii Krajowej, a nawet w Tajnej Organizacji Wojskowej „Gryf Pomorski”. Ale trzeba przy tym pamiętać, że było to możliwe ponieważ trzon korpusu oficerskiego i podoficerskiego Pułku do końca wrześniowych walk stanowili oficerowie i podoficerowie z okresu służby w Legionach Polskich i w wojnie o niepodległość, w tym wojnie z bolszewikami w latach 1914-1921. Ten skład – jak słusznie zauważył – ppłk Tadeusz Łękawski „zapewnił utrzymanie tradycji i przywiązanie do barw pułkowych”. A tradycja ta, która wiązała wszystkich żołnierzy Pułku od szwoleżera, podoficera, oficera po dowódcę jednostki, niezależnie od stanu pochodzenia społecznego jak i tradycji wyzwoleńczych (pochodzących zarówno z Legionów Polskich, korpusu gen. J. Dowbor-Muśnickiego, armii rosyjskiej, austro-węgierskiej czy „błękitnej”) była tradycją opartą przede wszystkim na szarży pod Rokitną. Ale nie tylko! Brzmiały w niej również fanfary wszystkich innych szarż z wszystkich pól bitewnych z okresu walk o niepodległość Polski na których swoją krew przelewali polscy ułani.

Na koniec należy zauważyć, że 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich nie zakończył swojej chlubnej historii we wrześniu 1939 r. W konspiracji odtworzony został w Obwodzie Grójeckim AK dywizjon (szwadron) spieszony pułku. W ramach, bowiem odtwarzania Sił Zbrojnych w Kraju, dowództwo AK przewidywało utworzenie w składzie, tzw. Korpusu Zachodniego dwóch BK Zmotoryzowanej, w tym: Pomorskiej BK Zmot. AK. W jej strukturze przewidziano miejsce dla pułku strzeleckiego 2 Pułku Szwoleżerów AK. Szwadron w sile ok. 100 ludzi stanowił zaczątek tej jednostki i znajdował się w dyspozycji komendanta tego obwodu. Szwadronem tym dowodził wachm. Franciszek Wiązewicz, który poległ w Powstaniu Warszawskim, walcząc w oddziałach Zgrupowania „Chrobry II”.